Archiwa tagu: opera barokowa

Castor et Pollux, czyli astrologiczne Bliźnięta w Operze Kameralnej

Jean Philippe Rameau, Castor et Pollux

2022, 10 listopada – XI Festiwal Oper Barokowych Warszawskiej Opery Kameralnej, Warszawa
Reżyseria i choreografia: Deda Cristina Colonna
Scenografia, kostiumy, multimadia i światło: Francesco Vitali
Kierownictwo muzyczne: Beniamin Bayl

Wykonawcy
Castor – Kieran White
Pollux – Kamil Zdebel
Télaïre – Tosca Rousseau
Phoebé – Marta Brzezińska
Jupiter – Dawid Biwo
Cléone/Une Ombre Hereuse/Une suivante d’Hébé – Joanna Radziszewska
Un Ahtlète/Mercure/Un Spartiate – Aleksander Rewiński
Le grand Pretre de Jupiter – Wojciech Sztyk
Tancerze: Alberto Arcos, Elisa Bermejo Gómez, Adrian Navarro, Matilda Larsson, Valerie Lauer, Aleksandra Pawluczuk, Dominik Skorek, Sławomir Greś, Joanna Lichorowicz-Greś
Zespół Wokalny Warszawskiej Opery Kameralnej
Kierownik Zespołu Wokalnego: Krzysztof Kusiel-Moroz
Zespół Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej Musicae Antiquae Collegium Varsoviens, dyr. Benjami Bayl

 

Arcydzieło Rameau Castor et Pollux nie miało początkowo szczęścia – przewidziana na marzec 2020 roku premiera została odwołana z powodu lockdownu. Dopiero ponad rok później, w listopadzie 2021 roku odbyła się w Warszawskiej Operze Kameralnej premiera opery, przygotowana przez sprawdzoną wcześniej ekipę inscenizatorów nagradzanej Armide: reżyserkę Dedę Cristinę Colonnę i scenografa i choreografa Francesca Vitali oraz kierującego spektaklem od strony muzycznej Benjamina Bayla. Przedsięwzięcie okazało się bardzo udane i zebrało dobre recenzje, dlatego nic dziwnego, że podczas kolejnego, już IX Festiwalu Oper Barokowych WOK spektakl został wznowiony.

Komplet wykonawców spektaklu; fot. IR

Opera Rameau należy do jego arcydzieł, odniosła spektakularny sukces zarówno podczas premiery w 1737 roku, jak i – zwłaszcza – podczas wznowienia w wersji skróconej przez samego kompozytora w roku 1754 (bez prologu, ze zmienionym I aktem i z połączonymi aktami III i IV). I właśnie tę skróconą wersję najczęściej się obecnie inscenizuje.

Castor i Pollux to jednocześnie historia miłosna – obaj bracia kochają Telairę, ona zaś kocha jednego z nich, Kastora – jak i historia miłości braterskiej. Kastor (brat śmiertelny), jest gotów poświęcić się i oddać ukochaną Polideukosowi (nieśmiertelnemu z braci), ten jednak nie przyjmuje jego ofiary i łączy kochanków. Jednak po niespodziewanej śmierci Polideukesa może znów adorować Telairę. Zamiast tego udaje się do Hadesu, by sprowadzić Kastora do świata żywych i zastąpić go w czeluściach piekieł. Kastor wraca w ramiona Telairy, jednak tylko po to, żeby się z nią pożegnać. Gotowość do wzajemnego poświęcenia życia przez obu braci zostaje doceniona przez Jowisza, który decyduję, że bracia podzielą się nieśmiertelnością i uwiecznia ich niebiańską konstelacją Bliźniąt.

Kieran White jako Kastor; fot. mat. WOK

I właśnie tym astrologiczno-ezoterycznym tropem podążyła reżyserująca spektakl Deda Cristina Colonna, do tropu astrologicznego dodając metaforę dążenia do połączenia śmiertelnej i boskiej cząstki człowieka w dojrzałą jednię oraz wprowadzając do inscenizacji elementy zaczerpnięte z Wielkich Arkana Tarota, także ukazujące przecież drogę człowieka ku oświeceniu. Każdej postaci przypisuje reżyserka nie tylko kartę, określającą jej charakter, ale również znak zodiaku. Pomieszanie tarota z astrologią jest dość skomplikowane i opisane przez samą Colonnę w programie, bez tego ezoteryczne tropy nie są zbyt czytelne. Lecz nawet pominięcie dodanych do mitologicznej historii znaczeń w żaden sposób nie przeszkadza w śledzeniu niezbyt przecież skomplikowanej fabuły, na dodatek genialnie zilustrowanej przez Rameau.

Przygotowujący spektakl od strony scenografii Francesco Vitali skupił się na kostiumach i choreografii. Scenografia ogranicza się do projekcji multimedialnych i gry świateł, tworząc zależnie od potrzeb antyczną świątynię bądź czeluść Tartaru. Proste, dość minimalistyczne kostiumy solistów nawiązują do strojów antycznych, kostiumy chóru zaś to mnisie habity w czterech kolorach – czerwonym, błękitnym, żółtym i zielonym; ich kolorystykę powtarzają stroje tancerzy, co tworzy na scenie bajecznie kolorową mozaikę, zaskakująco dobrze współgrającą z pustą, czarną sceną.

Chór; fot. mat. WOK

Balet jest w spektaklu niezwykle istotny, jak wiadomo był w operze francuskiej równoważny śpiewowi solistów. W tym spektaklu choreografia stanowi połączeniu nowoczesnego tańca z elementami barokowymi – połączeni na tyle płynne, że wydaje się naturalne. Ważna rolę też odgrywa gestykulacja chóru, która wydaje się zaczerpnięta z tradycji barokowej i podkreśla treści przekazywane przez chór. Warto tu podkreślić ważną funkcję  chóru, znakomicie poprowadzonego w tym spektaklu. Partie chórowe należały do najbardziej wyraziście i trafnie oddających bogactwo nastrojów zawarte w dziele Rameau.

Soliści to przede wszystkim główni protagoniści, czyli tytułowi bracia: Kastor w interpretacji Kierana Whita i Polideukes w interpretacji Kamila Zdebla. Obaj świetnie sobie radzą z materią muzyczną, zwłaszcza White, obaj też grają oszczędnie, bez nadmiernej emfazy, oddając emocje swoich bohaterów z życiową prawdą. Głównym bohaterom towarzyszył panie – przede wszystkim Tosca Rousseau jako Teleira z mocnym, bardzo ekspresyjny mezzosopranem, oraz Marta Brzezińska jako Febe i Joanna Radziszewska w potrójnej roli Cleone, Hebe i mieszkanki Tartaru. Podobnie trudne zadanie stanęła przed Aleksandrem Rewińskim, który w tym przedstawieniu kreował Spartanina, Atletę i Merkurego – zwłaszcza we fragmentach, kiedy interpretował boskiego posłańca, świetnie sobie radził z trudną partią pełną wyzwań w górnych rejestrach głosu. Wspomnieć też należy drugoplanowe, ale znakomicie poprowadzone partie Jowisza w interpretacji Dawida Biwo i Arcykapłana – Wojciecha Sztyka.

Merkury prowadzi Polideukesa do Tartaru; fot. mat. WOK

Orkiestra usadowiona pod sceną grała świetnie, tym dotkliwiej odczuwałam fakt, że jest tam kiepsko słyszalna, na dodatek często tłumiona przez głośno chodzącą wentylację – ten techniczny feler powinien jak najszybciej zostać wyeliminowany ze sceny WOK.

O samej muzyce Rameau można by pisać bez końca – bogactwo nastrojów jest zupełnie niebywałe – mamy starcia bitewne, burze i atak furii, mamy też liryczne recytatywy i miłosne arie. Zważywszy na rzadkość, z jaką dzieła mistrza można oglądać na polskich scenach i to w pełnej szacie inscenizacyjnej, spektakl WOK jest pozycją niezwykle cenną i na pewno warto ją regularnie przypominać publiczności.

Potęga Haendlowskich chórów

Georg Friedrich Haendel, Israel in Egypt
wersja dwuczęściowa

2022, 4, 5 listopada – Filharmonia Narodowa, Warszawa
Wykonawcy
Ingrida Gápová – sopran
Aneta Kapla-Marszałek – sopran
Rafał Tomkiewicz – kontratenor
Michał Prószyński – tenor
Maciej Falkiewicz – baryton
Łukasz Kocur – bas
Chór Filharmonii Narodowej
Bartosz Michałowski – dyrektor chóru
Orkiestra Filharmonii Narodowej
Jan Willem de Vriend – dyrygent

W jesienne wieczory 4 i 5 listopada Filharmonia Narodowa zaproponowała publiczności swoją wersję oratorium Georga Friedricha Haendla Israel in Egypt. To było moje drugie spotkanie „na żywo”  z tym Haendlowskim arcydziełem, w dodatku w postaci tak różnej, że warto o tym napisać kilka słów.

O samym oratorium dość dokładnie pisałam już poprzednio, przypomnę więc pokrótce, że jest to jedno z dwóch oratoriów bez klasycznego libretta, z tekstami wprost z Biblii, głównie z Księgi Wyjścia i Psalmów. Początkowo trzyczęściowe, po klapie, jaką była premiera w 1739 roku, skrócone do dwóch części z dodaną uwerturą.  Ta dwuczęściowa wersja jest obecnie najczęściej wykonywana. Część pierwsza opowiada o wyjściu Izraelitów z niewoli Egipskiej, druga zaś poświęcona jest celebrowaniu przez nich odzyskanej wolności. Najbardziej charakterystyczną cechą tego oratorium jest nadanie chórowi, a właściwie dwóm chórom, pierwszoplanowej roli. Mamy tu więc osławione Haendlowskie chóry w czystej postaci.

Interpretacja zaproponowana przez FN poszła tym tropem – Chór Filharmonii Narodowej odgrywał pierwszoplanową rolę – obie części chóru było wieloosobowe, brzmiały potężnie i majestatycznie, niekiedy nawet ogłuszająco – ale być może to efekt tego, że siedziałam zbyt blisko. Tu najlepiej sprawdziłby się balkon Filharmonii. Chór imponował zróżnicowaną dynamiką dźwięku, który równie sprawnie potężniał w odpowiednich momentach, jak też potrafił wykorzystać subtelną, zamierającą siłę głosu w partiach tego wymagających (zapadające ciemności).

Chór i Orkiestra Filharmonii Narodowej podczas koncertu; fot mat. FN

Orkiestra Filharmonii Narodowej prowadzona z niezwykłym zaangażowaniem przez Jana Willema de Vriend (myślałam, że Holendrzy są bardziej powściągliwi) grała bardzo sprawnie i z zaangażowaniem. Tylko niekiedy wydawało mi się, że lekko „rozchodzi się” z chórem i solistami, ale szybko wyrównywała te momenty. Zarówno poszczególne „numery” w części pierwszej, zwłaszcza te poświęcone egipskim plagom – bzyczące smyczki ilustrujące szarańczę czy stopniowe pianissimo ukazujące zapadające „egipskie ciemności” były perfekcyjnie prowadzone przez dyrygenta. Nota bene, nawiązując do różnic, o których pisałam na wstępie, dziwnie było mi słuchać Haendlowskiej muzyki na instrumentach współczesnych – wykonawstwo historyczne jest obecnie tak popularne, że nie pamiętam kiedy słuchałam muzyki barokowej granej przez „dzisiejszą” orkiestrę.

Soliści: Ingrida Gapova, Rafał Tomkiewicz i Michał Prószyński; fot. mat. FN

Mimo, że soliści są w tym oratorium celowo „zmarginalizowani”, jednak dobre wykonanieHaendlowskiej arii jest zadaniem dla najlepszych. Podczas sobotniego koncertu warto podkreślić klasę przede wszystkim Rafała Tomkiewicza w ariach altowych, Ingridy Gapowej w partiach sopranowych i tenora Michała Prószyńskiego w recytatywach i ariach przeznaczonych dla tego głosu. Obaj z Tomkiewiczem wykonali fantastyczny duet w części drugiej. Szkoda, że Ingrida Gapowa nie miała równie sprawnej partnerki w przepięknym duecie sopranów, który powinien otwierać część drugą, ale – nie wiedzieć czemu – zamykał pierwszą (nie zdobyłam programu, więc nie wiem, dlaczego tak podzielono części oratorium).

Muzyka mistrza nieodmiennie robi wrażenie i tak też było podczas tego koncertu. Wykonawcy doczekali się stading ovation nagradzającej takie wykonanie dzieła. Myślę jednak, że w równym stopniu była to owacja dla kompozytora, który jak nikt inny potrafi „zrobić wrażenie” na słuchających go odbiorcach. Haendlowskie chóry to jednak potęga!

 

 

Israel in Egypt – wykonania

2022, 4, 5 listopada – Filharmonia Narodowa, Warszawa
wersja dwuczęściowa

Wykonawcy
Ingrida Gápová – sopran
Aneta Kapla-Marszałek – sopran
Rafał Tomkiewicz – kontratenor
Michał Prószyński – tenor
Maciej Falkiewicz – baryton
Łukasz Kocur – bas
Orkiestra Filharmonii Narodowej
Chór Filharmonii Narodowej
Bartosz Michałowski – dyrektor chóru
Jan Willem de Vriend – dyrygent

Relacja – Potęga Haendlowskich chórów

 

2018, 20 maja – Narodowe Forum Muzyki, Wrocław

Wykonawcy:
Wolfgang Kostner – dyrygent
Maria Erlacher, Susanne Langbein – soprany
Markus Forster – alt
Markus Schäfer – tenor
Thomas Stimmel, Peter Strömberg – basy
vokalensemble NovoCanto
Wrocławska Orkiestra Barokowa
Jarosław Thiel – kierownictwo artystyczne

 

 

2017, 3 grudnia – Filharmonia im. Karola Szymanowskiego, Kraków
wersja dwuczęściowa

Wykonawcy
Michalina Bienkiewicz – sopran
Magdalena Łukawska – sopran
Joanna Radziszewska – sopran
Łukasz Dulewicz – kontratenor
Szczepan Kosior – tenor
Jacek Ozimkowski – bas
Sebastian Szumski – bas
Capella Cracoviensis na historycznych instrumentach
Chór Capelli Cracoviensis
Jan Tomasz Adamus – dyrygent

Relacja

 

 

2015, 6 listopada – NOSPR, Katowice

Wykonawcy
Jolanta Kowalska – Pawlikowska
Michalina Bienkiewicz – sopran
Magdalena Łukawska – sopran
Łukasz Dulewicz – alt
James Geer – tenor
Jacek Ozimkowski – bas
Sebastian Szumski – bas
Capella Cracoviensis – dyr. Jan Tomasz Adamus

 

 

2015, 27 sierpnia – Festiwal Wschód Kultury/Inny Wymiar, pałac Branickich, Białystok

Wykonawcy
soliści
Zespół Śpiewaczy A Capella Leopolis
Zespół Muzyki Dawnej Diletto, dyr. Anna Moniuszko

 

2009, 7 września – Wratislavia Cantans, kościół św. Marii Magdaleny, Wrocław

Wykonawcy
The English Baroque Soloists
The Monteverdi Choir
Sir John Eliot Gardiner – dyrygent

 

 

 

Israel in Egypt

Israel in Egypt, HWV 054 – Izrael w Egipcie

oratorium w trzech/potem dwóch częściach
muzyka Georg Friedrich Haendel
libretto kompilacja tekstów z biblijnej Księgi Wyjścia i Psalmów Charles Jennens(?)
premiera King’s Theater na Haymarket, Londyn, 4 kwietnia 1739

Premierowa obsada
Elisabeth Duparc „La Francesina”
William Savage
John Beard
Turner Robinson
Gustavus Waltz
Thomas Reinhold

Treść oratorium

  1. Uwertura

Cześć 1 (obecnie pomijana)

Izraelici opłakują śmierć Józefa, Izraelity i ulubionego doradcy faraona, króla Egiptu.

Część 2/1

Na egipskim tronie zasiada nowy faraon, nieprzychylny Izraelitom. Bóg wybiera Mojżesza, aby wyprowadził swój lud z niewoli. Na Egipt spada seria plag: rzeki zamieniają się w krew; plaga żab dotyka ziemi; wszy pełzną po ludziach i zwierzętach; dzikie zwierzęta niszczą wszystko; bydło choruje i umiera; na skórze ludzi i zwierząt pojawiają się plamy i pęcherze; gradobicia niszczą kraj; pojawia się szarańcza i niszczy wszystkie uprawy; zapada ciemność; w końcu giną synowie pierworodni wszystkich Egipcjan. Faraon zgadza się wypuścić Izraelitów, potem jednak zmienia zdanie i wyrusza w pościg. Morze Czerwone w cudowny sposób rozstępuje się, by Izraelici mogli bezpiecznie przejść, ale kiedy ścigający ich Egipcjanie wchodzą pomiędzy wody, te pochłaniają ich i topią.

2. Recytatyw (tenor) (Księga Wyjścia 1:8, 11, 13)
3. Solo altowe i Chór (Księga Wyjścia 2:23, Księga Wyjścia 1:13)
4. Recytatyw (tenor) (Psalm 105:26, 27, 29)
5. Chór (Księga Wyjścia 7:18, Psalm 105:29)
6. Aria (alt) (Psalm 105:30, Księga Wyjścia 11:9, 10)}
7. Chór (Psalm 105:31, 34, 35)
8. Chór (Psalm 105:3, Księga Wyjścia 9:23, 24)
9. Chór (Księga Wyjścia 10:21)
10. Chór (Psalm 105:36, 37)
11. Chór (Psalm 78:53, Psalm 105:37)
12. Chór (Psalm 105:38)
13. Chór (Psalm 106:9)
14. Chór (Psalm 106:9)
15. Chór (Psalm 106:11)
16. Chór (Księga Wyjścia 14:31)
17. Chór (Księga Wyjścia 14:31)

Część 3/2

Izraelici świętują swoje wyzwolenie.

18. Chór (Księga Wyjścia 15:1)
19. Chór (Księga Wyjścia 15:1)
20. Duet (sopran 1 & 2) (Księga Wyjścia 15:2)
21. Chór (Księga Wyjścia 15:2)
22. Chór (Księga Wyjścia 15:2)
23. Duet (bas 1 & 2) Księga Wyjścia 15:3, 4)
24. Chór (Księga Wyjścia 15:5)
25. Chór (Księga Wyjścia 15:6)
26. Chór (Księga Wyjścia 15:7)
27. Chór (Księga Wyjścia 15:7)
28. Chór (Księga Wyjścia 15:8)
29. Aria (tenor) (Księga Wyjścia 15:9)
30. Aria (sopran) (Księga Wyjścia 15:10)
31. Chór (Księga Wyjścia 15:11, 12)
32. Chór (Księga Wyjścia 15:11, 12)
33. Duet (alt i tenor) (Księga Wyjścia 15:13)
34. Chór (Księga Wyjścia 15:14, 15, 16)
35. Aria (alt) (Księga Wyjścia 15:17)
36. Chór (Księga Wyjścia 15:18)
37. Recytatyw (tenor) (Księga Wyjścia 15:19)
38. Chór podwójny (Księga Wyjścia 15:18)
39. Recytatyw (tenor) (Księga Wyjścia 15:20, 21)
40. Sopran Solo i Chór (Księga Wyjścia 15:21)

Wykonania

Relacje- potęga Haendlowskich chórów

Relacje – Israel in Egypt w Krakowskiej Filharmonii

Małe oratorium, duża przyjemność

Alessandro Scarlatti, San Casimiro Rè di Polonia
Polska Opera Królewska
29 października 2022
Zamek Królewski, Warszawa

Wystapili
Regio Fasto – Małgorzata Trojanowska
Amor Profano – Dagmara Barna
Castità – Iwona Lubowicz
Umiltà – Anna Radziejewska
San Casimiro – Sylwester Smulczyński
Basso Coro – Paweł Michalczuk
Zespół Instrumentów Dawnych Capella Regia Polona, dyr. Martyna Pastuszka

Alessandro Scarlatti był prawdziwym mistrzem oratoriów. Najbardziej znane z nich (przede wszystkim La Giuditta z 1693 roku) w znakomity sposób łączą w sobie umoralniające treści i przesłania z wybraną materią muzyczną, która ilustruje charakter i działania poszczególnych osób, niejednokrotnie alegorycznych, dramatu. Niewielkie rozmiarem dzieło oratoryjne San Casimiro Rè di Polonia nie jest bardzo znanym z oratoriów mistrza, jednak w Polsce było ono już kilkakrotnie wykonywane. Oczywiście ze względu na „polską” tematykę dzieła, a mianowicie głównego i tytułowego bohatera Kazimierza Jagiellończyka, zwanego Królewiczem, który co prawda nigdy królem nie został – zmarł w wieku lat zaledwie 26 – ale dzięki aurze świętości, która go otaczała, został szybko wyniesiony na ołtarze (1602) i stał się jednam z bohaterów utworów religijnych już od XVII wieku.

Przyjmuje się często, że dzieło Scarlattiego powstało na zamówienie Marysieńki Sobieskiej, która po śmierci męża zamieszkała w Rzymie, jednak brak na to dowodów archiwalnych. nieznany jest również autor libretta. Jego treść nie odbiega od przyjętego w baroku schematu takich utworów. Mamy więc alegoryczne postacie Miłość Świeckiej i Królewskiego Przepychu z jednej strony oraz Czystość i Pokorę z drugiej. Pomiędzy nimi waha się tytułowy bohater utworu, czyli św. Kazimierz, po długich rozważaniach obiera jednak drogę cnoty i odrzuca ziemskie pokusy.

Część pierwsza oratorium należy do postaci alegorycznych i zgodnie z barokowym zwyczajem Miłość i Przepych zostają wyposażone w partie durowe, radosne, dynamiczne i triumfujące, Czystość zaś i Pokora w arie molowe, liryczne i refleksyjne. W części drugiej dopiero występuje sam bohater, a ciężar jego kuszenia przejmuje Przepych Królewski, który jednak pod wpływem argumentacji Pokory zostaje pokonany przez świętego Kazimierza. Całość wieńczy finałowy chór sławiący cnoty świętego.

Podczas koncertu na Zamku Królewskim, uświetniającego pięciolecie Polskiej Opery Królewskiej, role „pokus” kreowały Małgorzata Trojanowska (Regio Fasto) i Dagmara Barna (Amor Profano). Już od pierwszej arii Miłości ( Miei spiriti guerieri) mogliśmy podziwiać dynamiczną, wirtuozowską materię muzyczną, znakomicie wykonywaną przez obie sopranistki. Mnie szczególnie zachwyciła wdzięczna, niemal taneczna aria Miłości Se non alletto i niezwykle efektowna, triumfująca aria Przepychu E validate, e non e gloria, w której Małgorzata Trojanowska zabłysnęła koloraturą.

Partię Czystości (Castità) interpretowała Iwona Lubowicz i jej pierwsza aria Franto hai l’arco Arcier alato, zachwycała lirycznym brzmieniem – została wykonana z towarzyszeniem basso continuo z włączonymi partiami skrzypiec (o skrzypcach jeszcze będzie mowa!). Pierwsza aria Pokory (Umiltà) w interpretacji Anny Radziejewskiej to również spokojna, jakby „zgaszona” liryczna aria z towarzyszeniem skrzypiec. Pierwszą część oratorium wieńczył niezwykle wdzięczny i subtelny duet Miłości Świeckiej i Królewskiego Przepychu..

Drugą część oratorium otwierał główny bohater, czyli święty Kazimierz, kontrastowa arią Alma mia, che fai, che pensi? w interpretacji Sylwestra Smulczyńskiego. Najbardziej efektowną arią tego solisty była jednak In te solo o somno Nume, melancholijna aria rozpoczęta z towarzyszeniem klawesynu, z włączającym się stopniowo basso continuo, z  lirycznym, matowym brzmieniem wiolonczeli. Dynamiczne arie Przepychu Królewskiego przeplatały się ze spokojniejszymi, perswazyjnymi ariami Pokory, doprowadzając do ich muzycznego pojedynku – duetu Mira pur gl’antichi allori. Do finałowego chóru L’umilta di Casimiro dołączył jeszcze bas Paweł Michalczuk.

Soliści i Capella przyjmują zasłużone brawa; fot. IR

Chciałoby się napisać, że znakomitej klasie solistów towarzyszyła równie znakomita orkiestra. Ale tu trzeba wziąć głęboki oddech i oddać sprawiedliwość osobie prowadzącej tę orkiestrę i całe przedsięwzięcie, czyli Martynie Pastuszce. To ona gościnnie poprowadziła Zespół Instrumentów Dawnych Capellę Regia Polona. Dyrygujący zwykle Capellą Krzysztof Garstka tym razem skupił się na grze na klawesynie. I było to naprawdę niezwykłe, jak nieprawdopodobna energia tej niezwykłej skrzypaczki udzieliła się wszystkim muzykom. Wirtuozerskim ariom towarzyszył równie wirtuozerski akompaniament, a solo skrzypiec, wiolonczeli czy klawesynu brzmiały kiedy trzeba subtelnie i miękko, kiedy indziej zaś dynamicznie i wręcz brawurowo. Często ostatnio chwaliłam Capellę, ale tak cudownie grającej orkiestry jeszcze nie słyszałam. Brawo muzycy, brawo Martyna Pastuszka!

 

 

 

San Casimiro Rè di Polonia – wykonania

 

2022, 29 października – Polska Opera Królewska, Zamek Królewski, Warszawa

Wykonanie
Regio Fasto – Małgorzata Trojanowska
Amor Profano – Dagmara Barna
Castità – Iwona Lubowicz
Umiltà – Anna Radziejewska
San Casimiro – Sylwester Smulczyński
Basso Coro – Paweł Michalczuk
Zaspół Instrumentów Dawnych Capella Regia Polona, dyr. Martyna Pastuszka

Relacja

 

2018, 15 lipca – 40 Starosądecki Festiwal Muzyki Dawnej, kościół św. Elżbiety, Stary Sącz

Wykonanie
Regio Fasto – Rafaella Milanesi (sopran)
Amor Profano – Marzena Michałowska (sopran)
Castità – Aldona Bartnik (sopran)
Umiltà – Wanda Franek (alt)
San Casimiro – Karol Kozłowski (tenor)
bas – Dawid Biwo
Wrocławska Orkiestra Barokowa, dyr. Jarosław Thiel

 

2013, 2 września – kościół św. Kazimierza Królewicza, Białystok

Wykonanie
Julita Mirosławska, Małgorzata Trojanowska, Marta Wróblewska, Piotr Olech, Karol Kozłowski, Przemysław Kummer
Zespół Muzyki Dawnej Diletto, dyr. Anna Moniuszko

 

 

 

 

 

 

 

2000 – nagranie płytowe Acte Prealable

Wykonanie
Regio Fasto – Olga Pasiecznik
Amore Profano -Jacek Laszczkowski
Castità – Anna Mikołajczyk
Umiltà – Marcin Ciszewski
San Casimiro – Krzysztof Szmyt
Instrumental Ensemble Jerzy Żak, lute and conductor

 

San Casimiro rè di Polonia

oratorium na pięć głosów
muzyka Alessandro Scarlatti
libretto
premiera 2 lutego 1706 we Florencji (na zamówienie Marii Kazimiery Sobieskiej?); ponowne wystawienie  w 1711 na dworze w Wiedniu

Premierowa obsada
San Casimiro
Regio Fasto
Amor Profano
Castità
Umiltà

Królewicz Kazimierz Jagiellończyk, późniejszy św. Kazimierz, toczy zwycięską walkę z Królewskim Przepychem i Świecką Miłością, wspierany przez Dobroć i Pokorę.

Wykonania w Polsce

Relacja – Małe oratorium, duża przyjemność

Opery Alessandra Scarlattiego

L’Adalinda

L’Agarista

L’Aldimiro ovvero favor per favore

L’amante doppio ovvero il ceccobimbi

L’amazzone corsara ovvero l’Avilda

L’amor generoso

L’amor volubile e tiranno

L’Anacreonte tiranno

Arminio

Attilio regolo

Il Bassiano ovvero il magiore impossibile

La caduta dei Decemviri

La caduta dei Tarquini

Il cambise

Carlo re d’Alemagna

Il Ciro

Clearco in Negroponte

Commodo Antonio

Dafni

Despina e Niso

Diana e Endimione

La Didone delirante

La donne ancora fedele

La Dori

L’Emireno ovvero il consiglio del’ombra

L’Eraclea

L’Etio

Gli equivoci in amore ovvero la Rosaura

Gli equivoci nel sembiante

La fede riconosciuta

Il Fetonte

Il figlio delle selve

Filandra e Selvino

Il Flavio

Il Flavio cuniberto

Gerone tiranno di Siracusa

Il giardino d’amore

Giunio Bruto ovvero la caduta dei Tarquini

Il gran Tamerlano

La Griselda

La guerriera constante

L’humanita nelle fiere ovvero il Lucullo

Gl’inganni felici

Laodicea e Berenice

Leonzio ed Eurilla

Lesbina e Adolfo

Il Lisimaco

Lucio Manilio imperioso

Il Lucullo

Marco Atillio regolo

Massimo Puppieno

Il Mitriade eupatore

Muzio Scevola

Nerone fatto cesare

Le nozze con l’inimico ovvero l’Analinda

Odoardo

Olimpia venedicata

L’onesta negli amori

Palandrana e Zamberlucco

Il pastor di Corinto

Penelope la casta

Pericca e Varrone

Pirro e Demetrio

Il Pompeo

Il prigionero fortunato

La proncipessa fedele

La Psiche ovvero Amore innamorato

La Rosaura

La Rosmene ovvero l’infidelta fedele

San Casimiro rè di Polonia

La Santa Dinna

La Santa Genuinda ovvero l’innocenza difesa dall’inganno

Scipione nelle Spagne

La serva favorita

La Statira

Telemaco

La Teodora Augusta

Il Teodosio

Tiberio imperatore d’Oriente

Tiberio Sempronio Gracco

Il Tigrane ovvero l’egual impegno d’amore e di fede

Il trionfo della lliberta

Il trionfo dell’onesta

Il trionfo dell’onore

Turno Aricino

Tutto il mal non vien per nuocere

Venere, Adone e Amore

Venere e Amore

Venere, Amore e Ragione

La virtu trionfante dell’odio e dell amore

La vittoria della fede

Tragiczny pojedynek, czyli Il combattimento Monteverdiego w Teatrze Królewskim

Claudio MonteverdiIl combattimento di Tancredi e Clorinda SV 153
II Festiwal Barokowy Polskie Opery Królewskiej
11 września 2022
Teatr Królewski w Łazienkach, Warszawa

Si dolce e’l tormento – (także: Si dolce e’l tormento, Quel sgauardo sdegnosetto, , Lamernto della Ninfa, Chiome d’oro, bel thesoro, Il ballo delle ingrate, Damigella tutta bella, Zefiro torna e di soavi accenti)

Kierownictwo muzyczne – Krzysztof Garstka

Krzysztof Garstka – kierownik artystyczny i dyrygent spektaklu; mat. POK

Reżyseria, inscenizacja – Ryszard Maciej Nyczka
Scenografia – Marlena Skoneczko
Choreografia – Joanna Lichorowicz-Greś
Reżyseria świateł – Maciej Igielski
Projekcje – Marek Zamojski

Wykonawcy
Testo – Karol Kozłowski
Clorinda – Marta Boberska
Tancredi – Michał Janicki
Capella Regia Polona, dyr. Krzysztof Garstka

Il combattimento di Tancredi e Clorinda jest jedną z najbardziej znanych i stosunkowo często wykonywanych kompozycji Monteverdiego. Po raz pierwszy przedstawiona w 1624 roku w Wenecji, została opublikowana w ósmej księdze madrygałów. Muzykolodzy podkreślają nowatorskie zastosowanie stile concitato oraz rozmaite muzyczne sposoby ilustrowania bitewnego zgiełku, takie jak pizzicato czy tremolo.

Treść tej mini-opery stanowi motyw zaczerpnięty z „Jerozolimy wyzwolonej” Tassa, opowiadający o śmiertelnym zwarciu w bitwie chrześcijańskiego rycerza Tankreda i saraceńskiej księżniczki Kloryndy, którzy są kochankami. Jednak podczas bitwy walczą, nie rozpoznając się. Tankred pokonuje Kloryndę i dopiero podczas udzielania jej chrztu poznaje tożsamość umierającej wojowniczki. Klorynda umiera, Tankred zaś rozpacza.

Narratorem historii jest Testo i na nim spoczywa cały ciężar opowieści. W przedstawieniu Polskiej Opery Królewskiej pod tytułem Si dolce e’l tormento tę wymagającą partię wykonywał Karol Kozłowski. To jeden z najwybitniejszych polskich tenorów, zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę dawną. Jego interpretacje są zazwyczaj bardzo ekspresyjne i pełne wyrazu. Tak też było i tym razem. Starał się w jak najbardziej poruszający sposób oddać nie tylko bieg wydarzeń, zgiełk bitwy, kolejne fazy tytułowego pojedynku, ale i uczucia targające bohaterami tragicznego starcia. W znakomitym operowaniu głosem i ekspresją wokalną przypominał mi niezapomnianą kreację Marca Beasley podczas koncertu w NOSPR w 2018 roku.

Karol Kozłowski jako Testo i Michał Janicki jako Tankred; mat. POK

W swojej interpretacji Kozłowski znalazł wsparcie zarówno w znakomitej grze zespołu Capella Regia Polona, prowadzonego przez Krzysztofa Garstkę, jak i towarzyszących mu solistów w epizodycznych partiach dwójki tytułowych bohaterów: Marty Boberskiej jako Kloryndy i Michała Janickiego jako Tankreda. Szczególną rolę jednak odgrywała dwójka baletmistrzów (niestety nie wyróżnionych w programie), którzy tańcem ilustrowali przebieg pojedynku. Całość została dobrze przemyślana i przeprowadzona, w czym zasługa reżysera Ryszarda Macieja Nyczka i choreografki spektaklu Joanny Lichorowicz-Greś.

Il combattimento stanowiło mocny punkt spektaklu złożonego z wybranych madrygałów, Lamento della Ninfa i Il ballo delle ingrate. Mimo że to muzyka mistrza z Cremony stanowiła perfekcyjną ilustrację tekstu, jednak inscenizacja i wyświetlanie tekstu utworu znakomicie pomagało w śledzeniu losów bohaterów i zrozumieniu motywów ich zachowania. Niewielka rozmiarem i aparatem wykonawczym kompozycja zamieniła się w prawdziwą, niemal pełnowymiarową operę.

Bal Niewdzięcznych w Łazienkach

Claudio Monteverdi, Il ballo delle ingrate SV 167

II Festiwal Barokowy Polskie Opery Królewskiej
11 września 2022
Teatr Królewski w Łazienkach, Warszawa

Si dolce e’l tormento –  (także: Si dolce e’l tormento, Quel sgauardo sdegnosetto, Il combattimento di Tancredi e Clorinda, Lamernto della Ninfa, Chiome d’oro, bel thesoro, , Damigella tutta bella, Zefiro torna e di soavi accenti)

Kierownictwo muzyczne – Krzysztof Garstka
Reżyseria, inscenizacja – Ryszard Maciej Nyczka
Scenografia – Marlena Skoneczko
Choreografia – Joanna Lichorowicz-Greś
Reżyseria świateł – Maciej Igielski
Projekcje – Marek Zamojski

Wykonawcy
Venere – Dorota Lachowicz
Amor – Iwona Lubowicz
Plutone – Dariusz Górski
Una dell’ingrate – Marta Boberska
Ombre d’Inferno – Julita Mirosławska, Jakub Foltak, Sylweter Smulczyński, Michał Janicki
Quattro ingrate – Dorota Lachowicz, Iwona Lubowicz, Marta Boberska, Julita Mirosławska
Capella Regia Polona, dyr. Krzysztof Garstka

Il ballo delle ingrate nazywane jest różnie. Najpopularniejsze jest określenie opera-balet lub z włoska ballo. Jest to dzieło niewielkie rozmiarem, dlatego najczęściej bywa wykonywane wespół z innymi dziełami mistrza, przeważnie w wersji koncertowej.

Twórcy spektaklu Polskiej Opery Królewskiej o tytule zaczerpniętym z jednego z najpopularniejszych madrygałów Monteverdiego Si dolce e’l tormento wpletli ballo w ciąg scenicznych zdarzeń, pośród których królowały miniaturki ilustrujące kolejne wybrane madrygały i dwie większe formy zainscenizowane wokół madrygału Il combattimento di Tancredi e Clorinda i właśnie wokół Il ballo delle ingrate. Ballo było tu najdłuższą z kompozycji mistrza i zostało zainscenizowane z dużą starannością, z zaangażowaniem sporego zespołu wykonawców.

Przypomnijmy w skrócie akcję opery-baletu: Wenus i Amor zstępują do podziemnego królestwa Plutona i skarżą się władcy piekieł na Niewdzięczne, które nie chcą kochać. Wenus prosi Plutona, aby wypuścił na chwilę uwięzione Niewdzięczne, aby świat ujrzał męki, nałożone nań za obojętność i wzgardę, którą okazywały swoim wielbicielom. Ta prezentacja ma uświadomić widzów i ostrzec ich przed taką postawą. W finale jedna z Niewdzięcznych opłakuje swe błędy i żegna się ze słońcem.

Jedna z Niewdzięcznych; mat. POK

Dzięki scenicznej aranżacji dydaktyczna prezentacja mąk piekielnych przybrała formę akcji baletowej. Jej bohaterkami są dwie potępione dusze męczone przez czwórkę piekielnych strażników. Choreografia tej sceny jest bardzo wyrazista: prześladowcy to czterech mężczyzn, a męki do złudzenia przypominają sceny… zbiorowych gwałtów. Nie wiem, czy dokładnie o to chodziło reżyserowi, ale takie skojarzenie narzucało się samo.

Partię Wenus interpretowała Dorota Lachowicz – jak zwykle znakomita. Jako bogini miłości była w odpowiednich proporcjach pryncypialna i frywolna. Filuternie ruchliwym Amorem była Iwona Lubowicz. Obie solistki w jaskrawoczerwonych, bardzo efektownych kostiumach w charakterystycznym stylu Marleny Skoneczko stanowiły kolorystyczna dominantę sceny. Pluton w interpretacji Dariusza Górskiego to moralny hipokryta – pod adresem poddanych jego władzy Niewdzięcznych wygłasza umoralniające kazania, co nie przeszkadza mu figlować z Wenus pod osłoną trenu jej jaskrawej sukni. Finałowy lament jednej z Niewdzięcznych interpretowała Marta Boberska. Wszyscy soliści byli przekonujący w swych rolach, choć na tym tle, jak zwykle, wyróżniała się Dorota Lachowicz.

Wenus i Amor dyskutują z Plutonem; mat. POK

W spektaklu solistom towarzyszyła Capella Regia Polona prowadzona od klawesynu przez Krzysztofa Garstkę, kierownika muzycznego całej produkcji. To w tej chwili zespół świetnych muzyków, a z muzyczną materią mistrza z Cremony radzą sobie wyjątkowo dobrze. Udowodnili to już w dotychczasowych inscenizacjach operowych, zwłaszcza Orfeuszu, premiera spektaklu Si dolce e’l tormento tylko to potwierdziła. Jednak według mojej oceny ballo było najsłabszą częścią tego niby-pasticcia, a to za sprawą użycia w wielu miejscach, zwłaszcza w części końcowej nadmiernie wolnego tempa, rozciągającego finał do granic. Co nie zmienia faktu, że gra zespołu była najmocniejszym punktem wieczoru.

Podsumowując, zdaję sobie sprawę z trudności inscenizacyjnych, które stanęły przez reżyserem spektaklu – musiał połączyć kilka niespecjalnie pasujących do siebie elementów w spójną całość, co udało mu się zaskakująco dobrze. Pod względem muzycznym było to przedstawienie bardzo udane, na wysokim poziomie wykonawczym zarówno ze strony solistów, jak i instrumentalistów. Dla wielbicieli Monteverdiego – prawdziwa uczta!