Archiwa tagu: Farnace

Farnace – wykonania

III Festiwal oper Barokowych w Teatrze Królewskim, Warszawa

2017.09.02 (prapremiera polska!!!)

Grupa solistów na scenie Teatru Królewskiego w Łazienkach; fot. IR

Libretto Antonio Maria Lucchini
Kierownictwo muzyczne – Lilianna Stawarz
Reżyseria – Natalia Kozłowska
Scenografia i kostiumy – Paulina Czernek

Wykonawcy
Farnace – Anna Radziejowska (mezzosopran)
Tamiri – Elżbieta Wróblewska (mezzosopran)
Berenice – Urszula Kryger (mezzosopran)
Selinda – Joanna Krasuska-Motulewicz (mezzosopran)
Gilade – Kacper Szelążek (kontratenor)
Aquillio – Przemysław Baiński (tenor)
Pompeo – Jan Jakub Monowid (kontratenor)
Straże – Edgar Lewandowski, Krzysztof Bujnicki
Chłopiec – Mieszko Rydzewski
Royal Baroque Ensemble pod dyr. Lilianny Stawarz

Spektakl zarejestrowany przez Ninotekę

 

Relacja ze spektaklu

„Farnace” w Teatrze Królewskim

Antonio Vivaldi, Farnace RV 711

2017, 2 września – prapremiera polska!!!

Kierownictwo muzyczne – Lilianna Stawarz
Reżyseria – Natalia Kozłowska
Scenografia i kostiumy – Paulina Czernek

Wykonawcy
Farnace – Anna Radziejewska
Tamiri – Elżbieta Wróblewska
Berenika – Urszula Kryger
Selinda – Joanna Krasuska-Motulewicz
Gilade – Kacper Szelążek
Aquilio – Przemysław Baiński
Pompejusz – Jan Jakub Monowid
Royal Baroque Ensemble pod dyr. Lilianny Stawarz

Oper Vivaldiego nie widuje się polskich scenach. O ile z wielkim trudem można odnaleźć dzieła Haendla czy Monteverdiego (w czym niewątpliwie zasługa ś.p. Warszawskiej Opery Kameralnej), o tyle nieliczne dzieła Rudego Księdza nie gościły na scenach – nie licząc kilku koncertowych wersji przywiezionych na krakowski festiwal Opera Rara.

Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, były „bardziej” zapomniane (o ile można owo zapomnienie stopniować). W obiegu muzycznym Vivaldi funkcjonował przede wszystkim jako skrzypek i kompozytor dzieł instrumentalnych. Jego opery „odkrywano” z większym trudem, a część ujrzała światło dzienne całkiem niedawno – libretto Argippo (RV 697) odnaleziono w archiwum Thurn und Raxis w Regensburgu w… 2006 roku!

Są też niewątpliwie trudne i stanowią dla wykonawców, zwłaszcza śpiewaków, ogromne wyzwanie. Wokalne koronki, od których roi się w Vivaldiańskich ariach, wymagają świetnych głosów i niebywałych umiejętności technicznych. Dlatego chyba efektowne, a nawet efekciarskie arie z jego oper i kantat tak bardzo lubią młodzi wykonawcy – dają rzeczywiście ogromne pole do popisu, a stawiają mniejsze wymagania interpretacyjne.

Trochę gorzej u mistrza z dramaturgią teatralną. Budowa opery przypomina pasticcio – jest często składanką arii bez konsekwentnej linii dramatycznej, a czasem z komiczną wręcz dezynwolturą (to prawdę mówiąc bolączka wielu dzieł barokowych i chyba tylko Haendel stanowi wyjątek). Oczywiście, jak na operę barokowa przystało, arie di bravura przeplatają się z lirycznymi i lekkimi. Na pewno nikt się nie nudzi! Od czasu do czasu tylko trudno przełknąć zadziwiający kontrast – po dramatycznej deklaracji (Zabiję Berenikę!) Gilade śpiewa sobie jak gdyby nigdy nic o… słowiczkach i szemrzących strumyczkach! Serio?

Farnace nie jest tu wyjątkiem. Treści opery streścić się nie da, a jeśli już – to jest absurdalna. Osią jest zapiekła nienawiść pomiędzy księciem Farnace a jego teściową Berenice, w ten morderczy konflikt wciągają wszystkie pozostałe postacie. Przede wszystkim Tamiri – żonę Farnace i córkę Berenice, ale także dziecko/wnuka, siostrę bohatera i postaci poboczne, czyli dowódcę wojsk Berenice, Gilade, oraz rzymskiego wodza Pompejusza i jego przybocznego Aquillia. Berenice niczym mściwa furia tropi zięcia i wnuka, domaga się śmierci wszystkich członków rodziny, sprzymierzając się w tym celu z Pompejuszem. Tamiri miota się pomiędzy matką i mężem, próbując ocalić synka, na którego nastaje oboje protagonistów. Siostra Farnace, Selinda, uwodzi Gilade i Aquillia, by wykorzystać ich przeciw Berenice i pomóc bratu. Ale nie bójcie się – dziwnym zbiegiem okoliczności w ostatniej scenie wszyscy padają sobie w ramiona. Ufff!!!

Dramatyczny finał Farnace; fot. IR

Mimo to Farnace należy do lepszych dramaturgicznie dzieł Vivaldiego i rzeczywiście kłębi się w nim od prawdziwych i głębokich emocji. Wiemy, że powstało kilka wersji – mówi się o sześciu. Sam kompozytor przerabiał i przystosowywał swoje dzieło do zespołów wykonawczych, którymi dysponował, przygotowując kolejne wystawienia (co był zresztą powszechną wówczas praktyką). Stowarzyszenie Dramma per musica (czyli Anna Radziejewska i Lilianna Stawarz, jak sadzę) dokonało swoistej kompilacji materiałów z dwóch istniejących manuskryptów, także – co autorki przyznały otwarcie – pod katem głosów, które chciały obsadzić w tej operze. Stąd aż cztery partie mezzosopranowe, dwóch kontratenorów i tenor – odważnie i oryginalnie!

Prym wiedzie tytułowy Farnace w absolutnie doskonałym wykonaniu Anny Radziejewskiej. I tu chwila szczerości: nie da się go polubić. Prawdę mówiąc, jest to postać wręcz odpychająca. Już w pierwszej scenie opery nie tylko wyżej stawia swój wydumany honor niż życie żony i syna, ale wręcz nakazuje nieszczęsnej Tamiri zamordować dziecko i popełnić samobójstwo. Co za sadysta! Musimy czekać aż do drugiego aktu, żeby z tego nadętego pyszałka i okrutnika spadła maska – przekonany o śmierci synka wybucha rozpaczą. Ta chwila prawdy – kulminacja opery – jest warta oczekiwania! Gelido in ogni vene w wykonaniu Anny Radziejewskiej jest absolutnie wstrząsające, najlepsze, jakie słyszałam.

Ale nie sposób nie zauważyć drugiej ogromnie ważnej partii dramatycznej – Tamiri. Vivaldi pisał ją dla swojej wieloletniej muzy i towarzyszki życia Anny Girò. Słynęła nie tylko z pięknego głosu świetnie brzmiącego w niskich rejestrach, ale również z mistrzowskiej i dramatycznej interpretacji. To trudna i wymagająca rola, nie ustępująca wagą partii tytułowej. Tę rolę dźwiga całkiem udanie Elżbieta Wróblewska. Pomaga jej w tym zapewne obecność niemego bohatera opery – którego przedstawia.. jej synek.

Ostatnią z głównych postaci – Berenice – kreuje znakomita i doświadczona Urszula Kryger. To również jeden z najmocniejszych punktów opery. Sama przyznawała się do trudności w budowaniu, przede wszystkim emocjonalnym, tak jednoznacznie negatywnej postaci. Jednak wywiązała się z tego zadania bez zarzutu, a jej Berenice jest tyleż mściwa i złowroga, co dramatycznie zraniona i po ludzku cierpiąca.

Berenice pomiędzy Pompeo a Gilade; fot. IR

I wreszcie ostatni mezzosopran w operze – Selinda. To postać, której przypadło w udziale wdzięczne zadanie upuszczenia patosu – śpiewa arie żartobliwe, jest piękną, kokieteryjną kobietą, która jednak konsekwentnie plecie własną intrygę. Głosowo to kolejny mocny punkt – Joanna Krasuska-Motulewicz spisuje się naprawdę świetnie!

Obie partie kontratenorowe wypadły nieźle, choć bez fajerwerków. Jan Jakub Monowid na swoim zwykłym poziomie, Kacper Szelążek rozgrzewał się w trakcie, wirtuozowskie arie – zwłaszcza słowicza w drugim akcie – wykonał brawurowo i najwyraźniej (sądząc z aplauzu) zadowolił grono fanów swojego głosu. Przemysław Baiński w jedynej partii tenorowej śpiewał poprawnie.

Grupa entuzjastów, która porwała się realizację Farnace, zasługuje na najwyższe uznanie. Można wybrzydzać na ubogą scenografię i skromne kostiumy (Paulina Czernek). Widać niestety brak środków na bardziej okazałą inscenizację. Ale w ramach tego, co było można, zrobiono to jak najlepiej – właściwie nie ma słabych punktów. Reżysersko sprawdziły się chyba wszystkie pomysły Natalii Kozłowskiej, interakcje pomiędzy protagonistami były wiarygodne – co wcale nie było takie oczywiste (patrz wyżej…). Dzięki dobrej pracy świateł udało się osiągnąć efekt dość wysmakowanej plastycznie całości.

Śledzę rozwój Festiwalu Oper Barokowych od początku – od tej pierwszej, jeszcze nienumerowanej edycji z Agryppiną. I muszę przyznać, że z roku na rok się „rozkręca” (prawie jak Farnace). Wszystkie premiery były warte odnotowania, a wysiłek, by zmierzyć się z dziełami stanowiącymi największe wyzwania – bez kompleksów! – przynosi efekt. Warszawski festiwal to teraz w kalendarzu melomana i miłośnika barokowej opery żelazny punkt!

Spektakl zarejestrowany przez Ninotekę

Grupka wykonawców w komplecie; fot. IR

Farnace

Farnace RV 711

dramma per musica w trzech aktach
muzyka Antonio Vivaldi
libretto Antonio Maria Luchini
premiera w Teatro Sant’Angelo w Wenecji, 10 lutego 1727
wydana jesienią 1727 z aktami I i II w nowej wersji, wznowiona w teatrze hrabiego Franza Antona von Sporka w Pradze, 1730, w Teatro Omodeo w Pawii, 1731, w Mantui i w Mediolanie, karnawał 1732 (wersja zmieniona), we Florencji, 1733 (wersja oryginalna), w Teatrze Dolifin w Treviso, karnawał 1737

Premierowa obsada
Farnace (sopran) – Maria Maddalena Pieri
Berenice (sopran) – Angela Capuano Romana
Tamiri (alt) – Anna Girò
Selinda (sopran) – Lucrezia Baldini
Gilade (sopran-kastrat) – Filippo Finazzi
Aquilio (tenor)
Pompeo (alt-kastrat) – Lorenzo Moretti

Akt I

Farnace, władca Pontu, obawia się, że nie oprze się ofensywie Pompejusza. Rozkazuje Tamiri, swojej małżonce, aby w obliczu klęski zabiła ich syna i popełniła samobójstwo (Ricordati chi sei). Tamiri nie chce wypełnić przysięgi (Combattono quest’alma). Berenika, matka Tamiri, nienawidzi Farnacego – zabił jej męża i porwał córkę. Sprzymierzyła się więc z Pompejuszem i przybyła, aby go wesprzeć swym wojskiem. W obozie Pompejusza przebywa w niewoli Selinda, siostra Farnacego. Książe Gilade, dowódca wojsk Bereniki, zakochuje się w Selindzie (Nell’intimo). Także dowódca wojsk Pompejusza Aquilio darzy ją uczuciem (Penso che que’begl’occhi).  Ta jednak stawia nade wszystko lojalność wobec brata (Al vezzegiar). Tamiri nie potrafi zabić swojego dziecka i szuka dlań schronienia w grobowcu władców Pontu (accompagnato O figlio, o troppo tardi). Jej samobójstwu zapobiega matka, która jednak chce się dowiedzieć, gdzie córka ukryła wnuka, aby go zamordować (Da quel ferro). Tamiri jest pełna złych przeczuć (Leon feroce). Pompejusz przygotowuje ostateczne starcie (Sorge l’intrato nembo).

Akt II

Gilade i Aquilio rywalizują o Selindę, ona jednak zwleka z deklaracją, którego wybierze (Lascia di sospiro). Berenika zachęca Giladesa do poszukiwań Farnacego, kpi też z jego uczucia do Selindy (Langue misero), on jednak wciąż ją adoruje (C’è un dolce furore). Farnace spotyka Tamiri w grobowcu, jest zawiedziony, że nie popełniła samobójstwa. Dopytuje o syna, Tamiri go zapewnia, że zabiła chłopca. Farnace wpada w rozpacz (Gelido in ogni vena). Tymczasem przybywa Berenika i rozkazuje zniszczyć grobowiec. Tamiri chce ocalić syna, oddaje go więc babce. Farnace wybucha gniewem. Selinda prosi Giladesa o opiekę nad bratankiem (Quel tuo ciglio). Farnace chce zabić żonę przed ostateczna bitwą (Spogli pur). Berenika żąda od Pompejusza zabicia swego wnuka, ten jednak wzdryga się przed mordem i powierza chłopca Aquiliowi (Roma invitta). Berenika wybucha gniewem (Lascero d’esser spietata). Aquilio adoruje Selindę, a ona czyni mu nadzieje (duetto Io sento mel petto).

Akt III

Po zwycięstwie Pompejusza, Berenika znów żąda głowy wnuka (Quel candido fiore). Tamiri jednak udaje się odzyskać syna. Farnace wpada w furię, gdyż odbiera łaskę Pompejusza jako obrazę. Nie daje się przebłagać żonie (Forse, o caro; Quel torrente). Selinda nastawia Giladesa przeciw Berenice (Scherza l’aura), Aquilia zaś przeciw Pompejuszowi (Ti vantasti). Aquilio i Farnace w tym samym momencie próbują dopaść Pompejusza. Berenika rozpoznaje Farnacego i żąda jego śmierci, Tamiri błaga o łaskę, Farnace gardzi litością. Pompejusz zniecierpliwiony arogancją przeciwnika wydaje go teściowej (kwartet Io crudel?). Pojawiają się Aquilio i Gilades – chcą zabić Pompejusza i Berenikę. Farnace osłania Rzymianina, który z kolei ratuje Berenikę. Farnace podaje teściowej miecz, godząc się na śmierć. Berenika – wzruszona jego męstwem i widokiem córki i wnuka – odstępuje od zemsty. Nastaje ogólna zgoda (coro Coronata di gigli e di rose).

Wykonania w Polsce.

Relacja z polskiej premiery.