Archiwa tagu: Haendel

Wierna miłość nagrodzona, czyli Haendlowski „Tolomeo” w NOSPR

Georg Friedrich Haendel, Tolomeo, Rè di Egitto HWV 25
Wersja koncertowa w dwóch częściach

Festiwal Katowice Natura Kultura, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, Katowice
11 maja 2023

Wystąpili:
Tolomeo (kontratenor) – Jakub Józef Orliński
Elisa (mezzosopran) – Giuseppina Bridelli
Seleuce (sopran) – Mélissa Petit
Araspe (bas) – Andrea Mastroni
Alessandro (kontratenor) – Paul-Antoine Bénos-Dijan
Il Pomo d’Oro,
dyr. od klawesynu Francesco Corti

 

Tolomeo, Rè di Egitto to ostatnia z oper Haendla podczas prowadzenia przez niego pierwszej Royal Academy of Music. Mimo nadciągającego bankructwa tej instytucji operę udało się wystawić siedmiokrotnie. Była też dwukrotnie wznawiana za życia kompozytora, za każdym razem starannie przezeń „updatowana”.

Tolomeo jest też ostatnią operą wykonywana wspólnie przez „wielką trójkę” solistów skupionych wokół Haendla: słynnego kastrata Senesina i dwóch rywalizujących z sobą sopranistek: Franceski Cuzzoni i Faustiny Bordoni, nota bene późniejszej żony Johanna Adolpha Hassego. Upadek Royal Academy definitywnie zamknął rozdział w historii Haendlowskiej opery nazwany przez Kamińskiego „bohaterską epopeją”. Sama jednak opera zdecydowanie nie jest heroiczną – wręcz przeciwnie, swoim charakterem zarówno akcji, jak i muzyki skłania się raczej ku operze pastoralnej.

Fabuła jest dość wątła i zawiera w sobie cały używany w historiach miłosnych repertuar komedii omyłek, przebieranek, fałszywej trucizny i obowiązkowego happy endu. Autor libretta Niccolò Haym wykorzystał napisane przez Capacego libretto do opery Domenica Scarlattiego Tolomeo e Alessandro z 1711 roku (mogliśmy nie tak dawno usłyszeć wersję koncertową tej opery w Bydgoszczy). Choć nieco je okroił i położył większy nacisk na perypetie miłosne bohaterów niż na wątek polityczny – braterskiego pojednania.

Tytułowy Ptolemeusz, wygnany z Egiptu przez Kleopatrę, mieszka na Cyprze jako prosty pasterz Osmino. Tron przypadł jego bratu Alessandrowi. Jego żona Seleuce, którą Kleopatra wysłała do Tryfona, tyrana Syrii, rozbiła się i jak wszyscy sądzą, utonęła. Tymczasem i ona – rzecz jasna – znajduje się na Cyprze pod fałszywym imieniem Dalia. Kompletu dopełnia katastrofa morska u wybrzeża wyspy w pierwszej scenie opery, podczas której tonącego, a jakże, Alessandra ratuje Ptolemeusz. Cyprem rządzi tyran Araspe, smalący cholewki do Dalii, a jego siostra Elisa kocha się na zabój w fałszywym Osminie. Małżonkowie, oczywiście, pozostają sobie wierni mimo pokus i przeciwności, zamach na życie Ptolemeusza zostaje udaremniony, a Alessandro oddaje bratu żonę i tron.

Finałowe Choro; fot. IR

Akcja jest zdumiewająco wątła, nic więc dziwnego, że większość arii to tęskne miłosne westchnienia, jedynie Tyran Araspe konsekwentnie wprowadza nieco emocji swoimi pełnymi zazdrości ariami di furia – jest wśród nich jedna z najsłynniejszych arii tego rodzaju z pierwszego aktu (Respira almen), napisana przez Haendla dla słynnego basa Giuseppe Marii Boschiego. Obie heroiny zostały jednak zróżnicowane charakterologicznie, co znakomicie podkreśla muzyka Haendla – podobnie jak zróżnicowane były pierwotne wykonawczynie, czyli Cuzzoni i Bordoni. Seleuce to kochająca i wierna małżonka, natomiast Elisa ma w sobie nieco sprytu i skłonności do intryg. Kiedy nie udaje się jej, nawet groźbą, przekonać do siebie Ptolemeusza – ratuje mu życie, podmieniając truciznę, dzięki czemu zyskuje wdzięczność Alessandra. Najtrudniejszą do polubienia postacią jest tytułowy Ptolemeusz, którego odgrywał Senesino, a który oprócz tego, że kocha i wzdycha, jest bardziej przedmiotem akcji niż jej podmiotem. Być może dlatego, jakby w nagrodę, kompozytor wyposażył go w najpiękniejsze, liryczne arie, pełne melancholii i słodyczy.

Realizacja koncertowej wersji opery, otwierająca w Katowicach Festiwal Kultura Natura, jest pierwszym wykonaniem tego dzieła w Polsce. Jak sprawdzili się następcy Senesina, Cuzzoni, Bordoni i Boschiego?

Sądzę, że dość dobrze dobrano obie sopranistki. Nie wiem, jak wypadłyby w zderzeniu ze swoimi wielkimi poprzedniczkami, jednak mezzosopran Giuseppiny Gridelli jako Elisy wydawał się predestynowany do ruchliwych, pełnych kokieterii, niekiedy wręcz tanecznych arii; sprawdził się też w brawurowej arii zemsty z trzeciego aktu (Ti pentrai) wypełnionej melodycznymi skokami i ozdobnikami. Natomiast pełen liryzmu, subtelny sopran Melissy Petit w roli Seleuce w ariach miłosnych i pełnych melancholii brzmiał niekiedy urzekająco. Zwracała uwagę jej umiejętność stosowania sotto voce, szczególnie słyszalna we fragmentach a capella w przepięknej arii z pierwszego aktu (Se talor miri).

Melissa Petit i Giusepina Bridelli; fot. IR

Równie liryczna jest partia tytułowego Ptolemeusza, można by nawet powiedzieć, że to dość mdły bohater. Pewnie dlatego Jakub Józef Orliński, niewątpliwa gwiazda tego spektaklu, usiłował ją odegrać nie tylko muzycznie, ale również aktorsko. Tym zacięciem wyróżniał się spośród dość statycznych pozostałych solistów. Na wyróżnienie zasługuje jego liryczna aria zamykająca akt pierwszy (Torna sol), aria z towarzyszeniem fletu z drugiego aktu (Se un solo e quel core) i przede wszystkim przepiękna aria w typie siciliany stanowiąca monolog umierającego bohatera (Stille amare). Świetnie wypadły jego duety z Melissą Petit, a zwłaszcza słynna aria Seleuce Dite, che fa, w której Tolomeo początkowo pojawia się jako echo (Orliński podjął ją z głębi sali, zza publiczności), potem zaś przeradza się w liryczny duet (Se il cor ti perde). Nie można jednak odmówić Orlińskiemu temperamentu – jego aria Son qual rocca, w której odrzuca matrymonialną propozycję Elisy, dowodzi, że sprawdza się też w ariach di bravura.

Bohater wieczoru Jakub Józef Orliński, z prawej dyrygent Francesco Conti; fot. IR

Drugi z kontratenorów Paul-Antoine Bénos-Dijan to głos raczej liryczny, pasujący zresztą do emplois swego bohatera. Wyróżnał się piekną, miękką barwą i subtelnym brzmieniem. Jednak Alessandro to w tym dramacie postać poboczna i solista nie mógł zaprezentować pełni swoich możliwości. Następca Broschiego Andrea Mastroni dostał za to po jednaj arii w każdym akcie i wszystkie były do siebie zadziwiająco podobnie wykonane – ewidentnie ani głosem, ani aktorsko nie odnalazł się w tej roli, miał też kłopoty z utrzymaniem czystości tonu w dolnych rejestrach.

I tradycyjnie na koniec kilka słów o orkiestrze. Il Pomo d’Oro to bardzo renomowany zespół. tym razem prowadził go Francesco Corti od klawesynu. Grali przepięknie, czysto, dynamicznie, niekiedy w zawrotnych tempach. Już od pierwszych tonów Sinfonii wiedziałam, że orkiestra będzie mocnym punktem koncertu. I tak też było. Słuchałam ich już kilkakrotnie, ale po raz pierwszy w pełnym dziele operowym – nie zwolnili tempa do końca. A trzeba przyznać, że doskonała orkiestra mogła zabrzmieć w perfekcyjnej akustycznie sali koncertowej – to była prawdziwa uczta dla uszu. Instrumentaliści zebrali zresztą należne wiwaty.

Choć oczywiście publiczność okazywała największe uwielbienie naszemu eksportowemu kontratenorowi, który w nagrodę… fiknął na scenie koziołka, czyli wykonał zapowiadaną w promującym filmiku sztuczkę. Zresztą, czego by nie zrobił, kolejka stojących po autograf fanów nie zmniejszyłaby się ani na jotę. Taki los idola.

Tolomeo, Rè di Egitto – wykonania

2023, 11 maja – Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, Katowice
Wersja koncertowa w dwóch częściach (HWV 25)

Jakub Józef Orliński with Il Pomo d’Oro (Francesco Corti) – Tolomeo re d’Egitto | Katowice

Wystąpili:
Tolomeo (kontratenor) – Jakub Józef Orliński
Elisa (mezzosopran) – Giuseppina Bridelli
Seleuce (sopran) – Mélissa Petit
Araspe (bas) – Andrea Mastroni
Alessandro (kontratenor) – Paul-Antoine Bénos-Dijan
Il Pomo d’Oro, dyr. od klawesynu Francesco Corti

Relacja

Tolomeo, Rè di Egitto

Tolomeo, Rè di Egitto HWV 25 – Ptolemeusz, król Egiptu

Drama per musica w trzech aktach
muzyka Georg Friedrich Haendel
libretto Niccolò Francesco Haym  wg „Tolomeo e Alessandro overo La corona disprezzata” Carla Sigismonda Capecego
premiera w King’s Theatre na Haymarket w Londynie, 30 kwietnia1728

Premierowa obsada
Tolomeo (alt-kastrat) – Francesco Bernardi, zwany Senesino
Seleuce (sopran) – Francesca Cuzzoni
Elisa (sopran) – Faustina Bordoni
Alessandro (alt-kastrat) – Antonio Baldi
Araspe (bas) – Giuseppe Maria Boschi

Akt I

Wygnany przez matkę Kleopatrę Tolomeo żyje na Cyprze jako pasterz Osmino. Niespodziewanie natyka się na tonącego podczas morskiej katastrofy swego brata Alessandra, który odebrał mu tron Egiptu, i mimo wahań ratuje mu życie (Cielo ingusto).  Alessandro, oprzytomniawszy, spotyka Elisę, siostrę władcy Cypru Araspe, i zakochuje się w niej. (Non lo dirò). Jednak Elisa jest zakochana w Osminie (Quell’onda). Na Cyprze znajduje się też Seleuce, ukochana żona Tolomea, pod przybranym imieniem Delii. Araspe darzy ją uczuciem i natrętnie próbuje przekonać do siebie (Mi voglio ad ogni fronda). Elisa wciąż myśli o Tolomeo (Se talor miri), on zaś o Seleuce (Fonti amiche). Niespodziewanie Tolomeo i Seleuce natykają się na siebie, zostają jednak przyłapani przez Araspe (Respira almen). Seleuce salwuje się ucieczką, Tolomeo rozpacza (Torna sol).

Akt II

Tolomeo, nagabywany przez Elisę, wyznaje jej swą tożsamość. Seleuce szuka męża (Aure, portate), jednak bojąc się o jego bezpieczeństwo, udaje, że go nie rozpoznaje, co wzbudza zdumienie Tolomea (Se un solo è quel core). Tymczasem Alessandro spotyka znów Elisę, ta jednak stanowczo go odpycha (Il mio core). Odrzucony Alessandro cierpi (Pur sento). Seleuce szuka ukochanego męża, Tolomeo odwzajemnia jej tęsknotę, w końcu się spotykają (duet: Dite, che fà). Wkracza Araspe i napastuje Seleuce, Tolomeo jej broni i ujawnia swoją tożsamość. Zostaje aresztowany (Piangi pur). Małżonkowie rozstają się, rozpaczając (duet: Se il cor ti perde) .

Akt III

Araspe wydaje Tolomea bratu, jednak Alessandro chce go ocelić (Se l’interno). Tymczasem Araspe planuje smierć Tolomea (Sarò giusto). Elisa usiłuje przehandlować życie Tolomea: obiecując Seleuce, że go ocali, jeśli zostanie on jej kochankiem (Voglio amore). Jednak Tolomeo odrzuca tę propozycję, wzbudzając jej gniew (Ti pentirai, crudel). Tym razem Alessandro ratuje Seleuce przed Araspe. Kiedy obiecuje Elisie życie i tron, ta triumfuje (Torma omai la pace). Tolomeo wypija truciznę, która dostał od Araspe i żegna się z życiem (Che più si tarda – Stille amare). Okazuje się jednak, że Elisa podmieniła truciznę na napój usypiający. Tolomeo budzi się, zaś Alessandro oddaje mu tron i żonę (duet: Tutto contento).

Wykonania w Polsce

Wierna miłość nagrodzona, czyli Haendlowski „Tolomeo” w NOSPR

Przemoc w Arkadii, czyli „Acis and Galatea” w Łazienkach

Georg Friedrich Haendel, Acis and Galatea HWV 49a

Polska Opera Królewska – 16 i 17 marca 2023,  Teatr Królewski w Łazienkach, Warszawa

Kierownictwo muzyczne – Krzysztof Garstka
Reżyseria, reżyseria świateł – Natalia Kozłowska
Scenografia – Marianna Oklejak
Kostiumy – Paulina Czernek
Projekcje – Marek Zamojski
Przygotowanie zespołu wokalnego – Jakub Szafrański
Konsultacje choreograficzne – Joanna Lichorowicz-Greś

Wystąpili:
Acis – Łukasz Kózka/Jacek Szponarski
Galatea – Sylwia Stępień/Dorota Szczepańska
Damon – Aleksander Rewiński/Sylwester Smulczyński
Polyphemus – Paweł Michalczuk/Mikołaj Bońkowski
Pasterze – Zespół Wokalny POK: Maria Złotek, Marta Schnura, Andrzej Klepacki, Mikołaj Zgódka, Samuel Ferreira
Zespół Instrumentów Dawnych Polskiej Opery Królewskiej Capella Regia Polona,
dyr. Krzysztof Garstka

Serenata/opera pastoralna Aci and Galatea Haendla napisana do angielskiego tekstu Johna Greya, Alexandra Pope’a i Johna Hughes’a to prawdziwe arcydzieło – forma niewielka (jak na Haendla, oczywiście), akcja nadzwyczaj prosta i czytelna, muzyka niezwykłej urody. Nic dziwnego, że zarówno ona, jak i jej nieco starsza siostra-bliźniaczka, włoska serenata a tre Aci, Galatea e Polifemo, są tak często wykonywane na scenach.

Warstwa muzyczna wydaje się już wystarczająca, by to dzieło pokochać. Jednak – o dziwo – spotykałam do tej pory tylko wersje koncertowe. Pełną wersję sceniczną tej opery  zobaczyłam w czwartek 16 marca po raz pierwszy. Po utwór sięgnęła Polska Opera Królewska, a reżyserię spektaklu powierzono Natalii Kozłowskiej. A ona jak zwykle spisała się znakomicie! Od lat podziwiam jej umiejętność takiego przygotowania scenicznego dzieła, żeby z jednej strony oddać sprawiedliwość jego warstwie historycznej, z drugiej zaś – przełożyć je na język bliski współczesnej wrażliwości. Po zupełnie brawurowej inscenizacji Platei Rameau na deskach Akademii Muzycznej w Łodzi w 2021 roku, obecna realizacja Acisa and Galatei została uwspółcześniona nieco subtelniej, choć reżyserce udało się nadać nadspodziewanie wiele znaczeń tej pozornie prostej historii miłosnej.

Dorota Szczepańska jako Galatea; fot. Karpati&Zarewicz

W pierwszej części opery znajdujemy się w idyllicznej Arkadii i obserwujemy rozkwit miłości pasterza Akisa i nimfy Galatei. Wśród drzew i kwiatów uczestniczymy w beztroskich zabawach pasterzy, ich radosnym pikniku i podglądamy westchnienia pary kochanków. Akt drugi przynosi dramat, którego znakiem jest mityczny Polifem – tu uosabiający przeciwieństwo natury – niszczycielską „cywilizację”. Znikają drzewa, w tle ukazują się fabryczne kominy, a Polifem w garniturze i z telefonem komórkowym w dłoni stanowi wyraźny kontrapunkt dla pasterskich dzieci-kwiatów. Owocem jego działań są przemoc, zniszczenie i śmierć. Wszystko to dzieje się w umownej,  malarskiej, lekko nawiązującej do późnego Matisse’a scenografii  Marianny Oklejak, w której świetnie odnajdują się barwne, jakby ponadczasowe kostiumy autorstwa Pauliny Czernek.

Tym, co najbardziej wyróżnia inscenizację przygotowaną przez Natalię Kozłowską jest pietyzm w stosunku do szczegółów, domyślenie i dopracowanie każdego drobiazgu. Dzięki temu działania na scenie wyglądają naturalnie, żaden z solistów nie śpiewa „ku publiczności”, lecz jest uwikłany w akcje i interakcje z innymi postaciami. Kilka z tych pomysłów było wręcz urzekających, jak projekcje ptaków przysiadających na ramionach Galatei, zabawa w kręgle czy piórko jako symbol pieszczot kochanków.

Galatea, Akis i … piórko; fot. Karpati&Zarewicz

Na koniec warstwa muzyczna. Już po pierwszych taktach sinfonii wykonanej brawurowo i w zawrotnym tempie wiedziałam, że Capella Regia Polona jest w świetnej formie. Krzysztof Garstka poprowadził piętnastoosobową orkiestrę bezbłędnie i brzmiała naprawdę haendlowsko. Capella jest już w tej chwili zespołem, który dołącza do grona orkiestr o wysokiej renomie. Wyraźnie widać efekty ostatnich kilku lat ciężkiej pracy.

Widziałam tylko jedną z premierowych obsad solistów z Dorotą Szczepańską jako Galateą i Jackiem Szponarskim jako Akisem. Stworzyli świetny, niezwykle wiarygodny duet, a arie liryczne, zwłaszcza Hush! Ye pretty warbling quire w wykonaniu Szczepańskiej i Love in her eyes sits playing Szponarskiego brzmiały urzekająco. Niezwykle efektownie wypadł Mikołaj Bońkowski jako Polifem, arogancję i okrucieństwo swojego bohatera oddał zarówno głosem – mocnym, efektownym basem, jak i środkami teatralnymi. Przemocowe credo Polifema Cease to beauty naprawdę zapada w pamięć.

Mikołaj Bońkowski jako Polifem, Dorota Szczepańska jako Galatea i Jacek Szponarski jako Akis; fot. Karpati&Zarewicz

Na koniec pozwolę sobie na osobistą refleksję. Kiedy pięć lat temu relacjonowałam koncertowe wykonanie Acisa and Galatei w katowickim NOSPR przez Gabrieli Consort & Pleyers Paula McCreesha, nadałam jej tytuł Czułość czy przemoc, czyli Acis and Galatea po #metoo. Wiele z refleksji tam zawartych wydaje mi się wciąż aktualnych. Zaś oglądając nową inscenizację Polskiej Opery Królewskiej, zobaczyłam realizację tej opery w najlepszej z możliwych scenicznej formie. Połączenie silnej wymowy antyprzemocowej z wyrazistym kontekstem ekologicznym sprawia, że tragiczna historia miłości pięknej nimfy i pasterza staje się równocześnie nośnikiem najbardziej gorących współczesnych tematów.

Potęga Haendlowskich chórów

Georg Friedrich Haendel, Israel in Egypt
wersja dwuczęściowa

2022, 4, 5 listopada – Filharmonia Narodowa, Warszawa
Wykonawcy
Ingrida Gápová – sopran
Aneta Kapla-Marszałek – sopran
Rafał Tomkiewicz – kontratenor
Michał Prószyński – tenor
Maciej Falkiewicz – baryton
Łukasz Kocur – bas
Chór Filharmonii Narodowej
Bartosz Michałowski – dyrektor chóru
Orkiestra Filharmonii Narodowej
Jan Willem de Vriend – dyrygent

W jesienne wieczory 4 i 5 listopada Filharmonia Narodowa zaproponowała publiczności swoją wersję oratorium Georga Friedricha Haendla Israel in Egypt. To było moje drugie spotkanie „na żywo”  z tym Haendlowskim arcydziełem, w dodatku w postaci tak różnej, że warto o tym napisać kilka słów.

O samym oratorium dość dokładnie pisałam już poprzednio, przypomnę więc pokrótce, że jest to jedno z dwóch oratoriów bez klasycznego libretta, z tekstami wprost z Biblii, głównie z Księgi Wyjścia i Psalmów. Początkowo trzyczęściowe, po klapie, jaką była premiera w 1739 roku, skrócone do dwóch części z dodaną uwerturą.  Ta dwuczęściowa wersja jest obecnie najczęściej wykonywana. Część pierwsza opowiada o wyjściu Izraelitów z niewoli Egipskiej, druga zaś poświęcona jest celebrowaniu przez nich odzyskanej wolności. Najbardziej charakterystyczną cechą tego oratorium jest nadanie chórowi, a właściwie dwóm chórom, pierwszoplanowej roli. Mamy tu więc osławione Haendlowskie chóry w czystej postaci.

Interpretacja zaproponowana przez FN poszła tym tropem – Chór Filharmonii Narodowej odgrywał pierwszoplanową rolę – obie części chóru było wieloosobowe, brzmiały potężnie i majestatycznie, niekiedy nawet ogłuszająco – ale być może to efekt tego, że siedziałam zbyt blisko. Tu najlepiej sprawdziłby się balkon Filharmonii. Chór imponował zróżnicowaną dynamiką dźwięku, który równie sprawnie potężniał w odpowiednich momentach, jak też potrafił wykorzystać subtelną, zamierającą siłę głosu w partiach tego wymagających (zapadające ciemności).

Chór i Orkiestra Filharmonii Narodowej podczas koncertu; fot mat. FN

Orkiestra Filharmonii Narodowej prowadzona z niezwykłym zaangażowaniem przez Jana Willema de Vriend (myślałam, że Holendrzy są bardziej powściągliwi) grała bardzo sprawnie i z zaangażowaniem. Tylko niekiedy wydawało mi się, że lekko „rozchodzi się” z chórem i solistami, ale szybko wyrównywała te momenty. Zarówno poszczególne „numery” w części pierwszej, zwłaszcza te poświęcone egipskim plagom – bzyczące smyczki ilustrujące szarańczę czy stopniowe pianissimo ukazujące zapadające „egipskie ciemności” były perfekcyjnie prowadzone przez dyrygenta. Nota bene, nawiązując do różnic, o których pisałam na wstępie, dziwnie było mi słuchać Haendlowskiej muzyki na instrumentach współczesnych – wykonawstwo historyczne jest obecnie tak popularne, że nie pamiętam kiedy słuchałam muzyki barokowej granej przez „dzisiejszą” orkiestrę.

Soliści: Ingrida Gapova, Rafał Tomkiewicz i Michał Prószyński; fot. mat. FN

Mimo, że soliści są w tym oratorium celowo „zmarginalizowani”, jednak dobre wykonanieHaendlowskiej arii jest zadaniem dla najlepszych. Podczas sobotniego koncertu warto podkreślić klasę przede wszystkim Rafała Tomkiewicza w ariach altowych, Ingridy Gapowej w partiach sopranowych i tenora Michała Prószyńskiego w recytatywach i ariach przeznaczonych dla tego głosu. Obaj z Tomkiewiczem wykonali fantastyczny duet w części drugiej. Szkoda, że Ingrida Gapowa nie miała równie sprawnej partnerki w przepięknym duecie sopranów, który powinien otwierać część drugą, ale – nie wiedzieć czemu – zamykał pierwszą (nie zdobyłam programu, więc nie wiem, dlaczego tak podzielono części oratorium).

Muzyka mistrza nieodmiennie robi wrażenie i tak też było podczas tego koncertu. Wykonawcy doczekali się stading ovation nagradzającej takie wykonanie dzieła. Myślę jednak, że w równym stopniu była to owacja dla kompozytora, który jak nikt inny potrafi „zrobić wrażenie” na słuchających go odbiorcach. Haendlowskie chóry to jednak potęga!

 

 

Israel in Egypt

Israel in Egypt, HWV 054 – Izrael w Egipcie

oratorium w trzech/potem dwóch częściach
muzyka Georg Friedrich Haendel
libretto kompilacja tekstów z biblijnej Księgi Wyjścia i Psalmów Charles Jennens(?)
premiera King’s Theater na Haymarket, Londyn, 4 kwietnia 1739

Premierowa obsada
Elisabeth Duparc „La Francesina”
William Savage
John Beard
Turner Robinson
Gustavus Waltz
Thomas Reinhold

Treść oratorium

  1. Uwertura

Cześć 1 (obecnie pomijana)

Izraelici opłakują śmierć Józefa, Izraelity i ulubionego doradcy faraona, króla Egiptu.

Część 2/1

Na egipskim tronie zasiada nowy faraon, nieprzychylny Izraelitom. Bóg wybiera Mojżesza, aby wyprowadził swój lud z niewoli. Na Egipt spada seria plag: rzeki zamieniają się w krew; plaga żab dotyka ziemi; wszy pełzną po ludziach i zwierzętach; dzikie zwierzęta niszczą wszystko; bydło choruje i umiera; na skórze ludzi i zwierząt pojawiają się plamy i pęcherze; gradobicia niszczą kraj; pojawia się szarańcza i niszczy wszystkie uprawy; zapada ciemność; w końcu giną synowie pierworodni wszystkich Egipcjan. Faraon zgadza się wypuścić Izraelitów, potem jednak zmienia zdanie i wyrusza w pościg. Morze Czerwone w cudowny sposób rozstępuje się, by Izraelici mogli bezpiecznie przejść, ale kiedy ścigający ich Egipcjanie wchodzą pomiędzy wody, te pochłaniają ich i topią.

2. Recytatyw (tenor) (Księga Wyjścia 1:8, 11, 13)
3. Solo altowe i Chór (Księga Wyjścia 2:23, Księga Wyjścia 1:13)
4. Recytatyw (tenor) (Psalm 105:26, 27, 29)
5. Chór (Księga Wyjścia 7:18, Psalm 105:29)
6. Aria (alt) (Psalm 105:30, Księga Wyjścia 11:9, 10)}
7. Chór (Psalm 105:31, 34, 35)
8. Chór (Psalm 105:3, Księga Wyjścia 9:23, 24)
9. Chór (Księga Wyjścia 10:21)
10. Chór (Psalm 105:36, 37)
11. Chór (Psalm 78:53, Psalm 105:37)
12. Chór (Psalm 105:38)
13. Chór (Psalm 106:9)
14. Chór (Psalm 106:9)
15. Chór (Psalm 106:11)
16. Chór (Księga Wyjścia 14:31)
17. Chór (Księga Wyjścia 14:31)

Część 3/2

Izraelici świętują swoje wyzwolenie.

18. Chór (Księga Wyjścia 15:1)
19. Chór (Księga Wyjścia 15:1)
20. Duet (sopran 1 & 2) (Księga Wyjścia 15:2)
21. Chór (Księga Wyjścia 15:2)
22. Chór (Księga Wyjścia 15:2)
23. Duet (bas 1 & 2) Księga Wyjścia 15:3, 4)
24. Chór (Księga Wyjścia 15:5)
25. Chór (Księga Wyjścia 15:6)
26. Chór (Księga Wyjścia 15:7)
27. Chór (Księga Wyjścia 15:7)
28. Chór (Księga Wyjścia 15:8)
29. Aria (tenor) (Księga Wyjścia 15:9)
30. Aria (sopran) (Księga Wyjścia 15:10)
31. Chór (Księga Wyjścia 15:11, 12)
32. Chór (Księga Wyjścia 15:11, 12)
33. Duet (alt i tenor) (Księga Wyjścia 15:13)
34. Chór (Księga Wyjścia 15:14, 15, 16)
35. Aria (alt) (Księga Wyjścia 15:17)
36. Chór (Księga Wyjścia 15:18)
37. Recytatyw (tenor) (Księga Wyjścia 15:19)
38. Chór podwójny (Księga Wyjścia 15:18)
39. Recytatyw (tenor) (Księga Wyjścia 15:20, 21)
40. Sopran Solo i Chór (Księga Wyjścia 15:21)

Wykonania

Relacje- potęga Haendlowskich chórów

Relacje – Israel in Egypt w Krakowskiej Filharmonii

Arminio – wykonania

2017, 5 lutego – Festiwal Opera Rara, Teatr im. Juliusz Słowackiego, Kraków

Wykonawcy;
Arminio – Max Emanuel Cencic (kontratenor)
Tusnelda – Lauren Snouffer (sopran)
Ramise – Gaia Petrone (alt)
Sigismondo – Vince Yi (kontratenor)
Varo – Juan Sancho (tenor)
Segeste – Pavel Kudinov (bas)
Tullio – Victor Jimenez Diaz (kontratenor)
Armonia Atenea, dyr. George Petrou

 

Il trionfo del Tempo e del Disinganno – wykonania

2021, 31 października – X Festiwal Barok w Radości, Pałac na Wyspie w Łazienkach Królewskich, Warszawa

Wykonawcy:
Belezza (sopran) – Joanna Klisowska          
Piacere (mezzosopran) – Dagmara Barna
Disinganno (kontratenor) – Marcin Gadaliński
Tempo (tenor) – Aleksander Rewiński

La Tempesta:
Agnieszka Mazur, Jan Hutek – oboje, flety proste
Ludmiła Piestrak, Beata Kozyra, Natalia Moszumańska – I skrzypce
Magdalena Kuźmińska-Hartung, Jacek Wachnik – II skrzypce
Małgorzata Feldgebel – altówka
Tomasz Frycz – wiolonczela
Martin Daniel Zorzano – kontrabas
Leszek Wachnik – fagot
Witld Wilgos – teorba
Mariola Banaszkiewicz-Bryła – klawesyn
dyr. Jakub Burzyński

Il trionfo del Tempo e del Disinganno

Il trionfo del Tempo e del Disinganno HWV 46a

oratorium w dwóch częściach
muzyka Georg Friedrich Haendel
libretto kardynał Benedetto Pamphili

premiera w Collegio Clementino w Rzymie, maj lub czerwiec 1707;
II wersja  – jako Il trionfo del Tempo e della Verita (HWV 46b) – premiera w Royal Opera House w Covent Garden w Londynie 23 marca 1737 z udziałem Anny Marii Strada;
III wersja (angielska) – jako The Triumph of Time and Truth (HWV 71) – premiera w Royal Opera House w Covent Garden w Londynie 11 marca 1757 z tekstem Thomasa Morella

Premierowa obsada:
Belezza (sopran)
Piacere (mezzosopran)
Disinganno (kontalt)
Tempo (tenor)

Część I
Sinfonia
Fido specchio (Bellezza)
Fosco genio, nero duolo (Piacere)
Se la bellezza perde vaghezza (Disinganno)
Una schiera di piaceri (Bellezza)
Urne voi, che racchiudete (Tempo)
Il voler nel fior degli anni (Bellezza i Piacere)
Un pensiero nemico di pace (Bellezza)
Nasce l’uomo (Tempo) i L’uomo sempre se stesso distugge (Disinganno)
Sonata
Un leggiadro giovinetto (Piacere)
Venga il tempo (Bellezza)
Crede l’uom ch’egli riposi (Disinganno)
Folle dunque tu sola presumi (Tempo)
Se non sei più ministro di pene (tutti)

Częśc II
Chiudi i vaghi rai (Piacere)
Io sperai trovar nel vero (Bellezza)
Tu giurasti di mai non lasciarmi (Piacere)
Io vorrei due cori in seno (Bellezza)
Più non cura valle oscura (Disinganno)
È ben folle quel nocchier (Tempo)
Voglio tempo per risolvere (tutti)
Lascia la spina (Piacere)
Addio Piacere (Bellezza)
Chi fu già del biondo crine (Disinganno)
Ricco pino (Bellezza)
Il bel pianto dell’aurora (Tempo i Disinganno)
Come nembo che fugge dal vento (Piacere)
Accompagnato i aria Pure del cielo – Tu del Ciel ministro eletto (Bellezza)

Inscenizacja w Aix-en-Provence

Stary Rinaldo w nowych dekoracjach

Georg Friedrich Haendel, Rinaldo HWV 7a

2021, 25-26 września – Festiwal Barokowy Polskiej Opery Królewskiej
Teatr Królewski w Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie

Kierownictwo muzyczne – Władysław Kłosiewicz
Reżyseria – Jarosław Kilian
Scenografia i kostiumy – Dorota Kołodyńska
Projekcje – Mikołaj Molenda, Marek Zamojski
Choreografia – Rui Ishihara
Reżyseria świateł – Jacqueline Sobiszewski

Wykonawcy:
Goffredo, wódz krzyżowców – Jan Jakub Monowid
Almirena, jego córka, narzeczona Rinalda – Olga Pasiecznik, Małgorzata Trojanowska
Rinaldo, rycerz chrześcijański – Anna Radziejewska
Eustazio, brat Goffreda – Jakub Foltak
Argante, Saracen, król Jerozolimy –  Andrzej Klimczak, Paweł Michalczuk
Armida, czarownica, królowa Damaszku – Marta Boberska
Mag chrześcijański, pustelnik – Wojciech Gierlach
Niewiasta z morza – Iwona Lubowicz
Syreny – Julita Mierosławska, Justyna Reczeniedi
Herold – Sławomir Jurczak
Furie (tancerze) – Rui Ishihara, Krzysztof Jerzak, Joanna Lichorowicz-Greś
Zespół Instrumentów Dawnych Polskiej Opery Królewskiej Capella Regia Polona, dyr. Władysław Kłosiewicz

Rinaldo to pierwsza opera, którą Haendel wystawił w Londynie, osiągając zresztą oszałamiający sukces. Opera tylko w pierwszym sezonie była wystawiana 15 razy, w kolejnych latach wielokrotnie ją wznawiano, a w roku 1731 kompozytor przygotował drugą wersję z licznymi zmianami w stosunku do wersji pierwotnej z 1711 roku. Jak deklaruje w programie Władysław Kłosiewicz, kierownik artystyczny sprawujący opiekę nad premierą przygotowaną przez zespół Polskiej Opery Królewskiej, oparto się na tej właśnie zmienionej wersji, choć wykorzystano wiele z partytury oryginalnej. I całe szczęście, bo pierwotna wersja Rinalda jest skończonym arcydziełem. Choć w przypadku tej opery Haendel czerpał garściami ze swoich wcześniejszych dzieł, kantat, oratoriów i oper, ułożył je w sposób nowy, oryginalny i mistrzowski i naszpikował znakomitymi ariami, duetami i tańcami. Rinaldo to niemal lista Haendlowskich przebojów z najsłynniejszymi: Lascia ch’io pianga i Cara sposa na czele.

Podobno partytura Rinalda powstała w ciągu dwóch tygodni, a librecista Giacomo Rossi narzekał, że ledwo nadąża z pisaniem tekstów. Ten pośpiech i zachłanność są widoczne w nieco mozaikowo prowadzonej akcji. Wydarzenia i nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie, widać, że mistrz chciał zmieścić w tym dziele wszystko: porwanie, czary, morską podróż i rycerską bitwę, chwalebną waleczność, tkliwą miłość, patos, zdradę i tuzin innych spraw, a dla każdej znalazł perfekcyjną ilustrację muzyczną. Ten nadmiar jest wielką zaletą, ale i problemem dla inscenizatorów. Nadanie tej mozaice wydarzeń i zmiennych nastrojów spójnego charakteru jest dla reżysera ogromnym wyzwaniem. I od razu muszę przyznać, że Jarosław Kilian wybrnął z tej sytuacji znakomicie! To jedna z najlepiej pomyślanych i zainscenizowanych oper, jaką udało mi się zobaczyć na scenie od lat! Inscenizator – wespół z autorką scenografii i kostiumów Dorotę Kołodyńską – niezwykle umiejętnie balansuje pomiędzy wybranymi konwencjami: z jednej strony malowniczą baśnią, pełną abstrakcyjnych symboli, z drugiej historycznym dramatem osadzoną w konkretnym, choć egzotycznym kontekście. Jak mu się to udaje?

Syreny kuszą Rinalda śpiewem; fot. Kryzysztof Bieliński

W programie reżyser przyznaje się do inspiracji malarstwem Paola Ucella, w tym jegosłynną Bitwą pod San Romano. Rzeczywiście las włóczni, stanowiących oprawę sceny i towarzyszących głównym perypetiom protagonistów kojarzy się z obrazem Ucella. Jest też czytelnym symbolem pola bitwy, rycerskiego obozu, ale także krat więziennych i walki. Ale oprócz malarstwa Ucella równie silnie daje się zauważyć inspiracje sztuką japońską, widoczne na przykład w słynnej scenie uwięzionej Almireny, której towarzyszą ptaki przypominające miękkie, tańczące origami. Ten specyficzny ‚japonizm’ jest widoczny także w umiejętnym operowaniu pustą sceną, mocnym kolorem tła, no i przede wszystkim w choreografii przygotowanej przez tancerza butō Rui Ishiharę. Te dwa, zdawałoby się odległe światy tworzą na scenie zadziwiająco spójną całość.

Armida w wykonaniu Marty Boberskiej; fot. Krzysztof Bieliński
Almirena, czyli Olga Pasiecznik w ogrodzie ptaków; fot. Krzysztof Bieliński

Dokładne libretto jest znane, oparto je zresztą – jak wiele innych oper tego czasu – na poemacie Torquata Tassa Jerozolima wyzwolona. Można je sobie przypomnieć w dokładnym opisie opery i jej prawykonania. Gwoli dokładności opiszmy je w kilku zdaniach. Wydarzenia toczą się podczas I wyprawy krzyżowej pod dowództwem Goffreda. Dzielny rycerz Rinaldo jest zakochany w córce wodza Almirenie, a ona odwzajemnia jego uczucia. Jednak król Jerozolimy Argante wespół z czarodziejką Armidą, królową Damaszku, osłabiają armię krzyżowców, porywając Almirenę i w ten sposób próbując wyeliminować z walki zakochanego Rinalda. Zrozpaczony rycerz szuka ukochanej, pokonując kolejne przeszkody, w końcu udaje mu się ją uwolnić, finałowa bitwa przynosi zwycięstwo krzyżowcom, siły pogańskiego zła zostają pokonane, Jerozolima zdobyta, a Argante i Armida – nawróceni.

Demony wojny; fot. Krzysztof Bieliński

Trzeba przyznać, że wykonawcy obecni na scenie Teatru Królewskiego to w większości ‚starzy wyjadacze’ wprost z niemal jedynej inscenizacji arcydzieła Haendla z 2001 roku w reżyserii Ryszarda Peryta. Anna Radziejewska śpiewała Rinalda wówczas i później przez lata na scenie Warszawskiej Opery Kameralnej i robiła to znakomicie. Olga Pasiecznik jest mistrzowską Almireną, a jej Lascia ch’io pianga to wyciskające z oczu łzy arcydzieło. Para zbyt groteskowych, a przez to niezbyt groźnych czarnych charakterów, to oczywiście Marta Boberska jako Armida i Andrzej Klimczak jako Argante – także soliści wykonujący partie, które znają na wylot. Jana Jakuba Monowida także słyszałam już w partii Goffreda, choć z całego grona tych znakomitych solistów on jeden grał tym razem inaczej i jako posępny, stylizowany na samuraja (wiedźmina?) rycerz wypadł świetnie. Cieszy za to, że mimo rutyny soliści śpiewają z równą świeżością, co przed laty. Nowy na scenie Rinalda Jakub Foltak jako Eustazio swobodnie odnalazł się w tym gronie gwiazd, zebrał też zasłużone owacje. Równie dobrze odnalazł się Wojciech Gierlach jako Mag. Jak widać obsada pierwszej premiery to grono niezawodnych śpiewaków, nie dziwi więc, że wykonanie było dobre.

Anna Radziejewska jako Rinaldo i Jan Jakub Monowid jako Goffredo; fot. Krzysztof Bieliński

Nowa w brzmieniu była za to orkiestra Capella Regia Polona, prowadzona tym razem nie przez Krzysztofa Garstkę, lecz przez Władysława Kłosiewicza. Skład został odpowiednio powiększony o kotły i instrumenty do efektów specjalnych – wichrów i grzmotów. Orkiestra grała poprawnie, bez widocznych wpadek, choć mnie zabrakło nieco tej specyficznej instrumentalnej brawury, do której muzyka Haendla w tej właśnie operze daje tak duże pole.

Podsumowując, nie miałam wątpliwości, że muzycznie nowy/stary Rinaldo będzie trzymał poziom. Zaskoczyła mnie natomiast inwencja sceniczna Jarosława Kiliana i swoboda, z jaką poradził sobie z inscenizacyjnymi pułapkami. Mam nadzieję, że stanie się on stałym współpracownikiem Opery Królewskiej, a kolejne, mam nadzieję, że barokowe premiery zaskoczą inscenizacyjną inwencją, odejściem od muzealnego banału i sprawią widzom równie wielką przyjemność. Entuzjazm widowni na pierwszej premierze był niekłamany, a długotrwałe owacje w pełni zasłużone. Opero Królewska – podążaj tą ścieżką!