Samson zwycięski po raz trzeci

Georg Friedrich HaendelSamson HWV 57
Filharmonia im. Karola Szymanowskiego, Kraków
16.05.2024

Wykonawcy
Samson (tenor) – Zbigniew Malak
Dalila, żona Samsona (sopran) – Rebecca Bottone
Micah, przyjaciel Samsona (kontratenor) – Xavier Sabata
Manoah, ojciec Samsona, Harapha, siłacz filistyński – Jakub Borgiel
Kobieta filistyńska, Izraelitka, Dziewica – Joanna Sojka
Filistyńczyk, Izraelita, Posłaniec – Bartosz Gorzkowski
Chór Capelli Cracoviensis
Capella Cracoviensis
dyr. Jan Tomasz Adamus

Kiedy w pamiętnym roku 2018 uczestniczyłam w dwóch koncertach oratorium Samson George’a Friedricha Haendla, nie sądziłam, że na kolejne spotkanie z tym dziełem przyjdzie mi czekać sześć lat! A jednak. Znów Kraków, znów Capella Cracoviensis i znów Samson.

To ostatnie z trzech zrealizowanych w tym roku w Krakowie oratoriów na „S”: Solomon, Susanna i Samson właśnie. Z nich Samson jest zdecydowanie najpopularniejszy, wielu twierdzi, że najpiękniejszy, choć w moim osobistym rankingu ustępuje Susannie.

O szczegółach dotyczących tego dzieła pisałam już dwukrotnie, tutaj więc w największym skrócie. Libretto autorstwa Newburgha Hamiltona zostało oparte w dużym stopniu na poemacie Johna Miltona Samson Agonistes. Premiera w roku 1743 przyniosła Haendlowi wielki sukces, a dzieło, podobnie jak Mesjasz, cieszyło się popularnością nawet w okresie zapaści barokowego repertuaru i zapomnienia jego oper.

Akcja jest wątła. W pierwszym akcie Samson rozpacza nad swoim upadkiem, odwiedzają go przyjaciel Micah i ojciec Monoah. W akcie drugim Samsona odwiedza zdradziecka Dalila, jednak jej awanse siłacz odrzuca. W kolejnej scenie do więzienia Samsona wkracza filistyński siłacz Harafa, kpiąc z upadku i ślepoty bohatera. Krótki trzeci akt to decyzja Samsona, aby zginąć, grzebiąc zarazem swych wrogów. Bohater spełnia ten plan, Izraelici opłakują i żegnają swego bohatera, który zwycięża, poświęcając siebie.

Partia tytułowa należy do tenora, podczas czwartkowego koncertu zmagał się z nią Zbigniew Malak. I muszę przyznać, że starał się bardzo, śpiewając wyraziście i ekspresyjnie (słynne Total eclipse!). Dzięki tym staraniom nawet pierwszy akt, który uważam za monotonny i przegadany (prześpiewany?), przykuwał uwagę.

W roli Micaha wystąpił Xavier Sabata – kontratenor znany w Krakowie, w którym występował już po raz trzeci. Ma głos o specyficznej barwie, nie każdemu odpowiada, jednak jest to doświadczony solista, bardzo sprawny technicznie, dobry w partiach lirycznych, w których jego alt radzi sobie najlepiej. Równie doświadczoną i renomowaną solistką jest też Rebecca Bottone, która wystąpiła w akcie drugim w partii Dalili.

Na pierwszym planie soliści i Jan Tomasz Adaus; fot. IR

Ale prawdziwą niespodziankę przynieśli w tym spektaklu bardzo młodzi soliści w rolach mniej eksponowanych, ale – jak to u Haendla bywa – dających możliwości popisu. To przede wszystkim Jakub Borgiel, występujący w podwójnej roli Manoaha i Haraphy. Fantastyczny głos, świetna interpretacja – obie role są skrajnie odmienne, mógł więc pokazać swoje możliwości. Równie duże wrażenie zrobiła na mnie Joanna Sojka w potrójnej roli – Filistynki, Izraelitki i Dziewicy, obdarzona przepięknym, koloraturowym sopranem, którym operowała swobodnie nawet w najwyższych rejestrach. To jej przypadła w udziale znana finałowa aria Let the bright seraphim z towarzyszeniem trąbki, popisała się również w duecie z Dalilą With plaintive notes w akcie drugim. Oboje skradli w spektaklu moje serce i na pewno będę pilnie obserwować ich dalsze kariery.

Capella Cracoviensis w skromnym składzie brzmiała zadziwiająco monumentalnie, chór równie dobrze jak sześć lat temu swobodnie przerzucał się z uduchowionych fraz Izraelitów w taneczne brzmienia Filistynów. Jednym słowem, udany koncert i udana realizacja wspaniałego dzieła.

Słowa kluczowe: , , , , , , ,