Archiwa tagu: Haendel

Miłość, która niszczy, czyli Alcina porzucona

Georg Friedrich Haendel, Alcina HWV 34

IV Festiwal Oper Barokowych Dramma per Musica – 14 i 15 września 2018
Mała Warszawa, Warszawa

Wykonawcy:
Alcina (sopran) – Olga Pasiecznik
Ruggiero (mezzosopran) – Anna Radziejewska
Morgana (sopran) – Olga Siemieńczuk
Bradamante (mezzosopran) – Joanna Krasuska-Motulewicz
Melisso (bas) – Artur Janda
Oronte (tenor) – Karol Kozłowski
Oberto (mezzosopran) – Joanna Lalek

Tancerze: Martyna Dobosz, Emilia Wacholska, Carlos Martin-Perez, Marcin Krajewski, Bartosz Zyśk, Jennifer Rivera
Chór Collegium Musicum UW
Royal Baroque Ensemble pod dyr. Lilianny Stawarz

Tematyka oper barokowych obraca się z grubsza w dwóch kręgach. Pierwszy to opowieści zaczerpnięte z historii, choć bardzo często jest to historia zupełnie „alternatywna” – ostatni przykład to Gismondo, Re di Polonia Vinciego wystawiony w Gliwicach, w którym nikt z nas nie rozpoznałby postaci i dziejów króla Zygmunta Augusta, bohatera tej sztuki. Drugi nurt nazwałabym fantastycznym, a królują w nim księżniczki, rycerze, czarodziejki, magowie i rozliczne bóstwa. Wiele popularnych wątków pochodzi z biblii barokowych librecistów, czyli z „Jerozolimy wyzwolonej” Tassa i z „Orlanda szalonego” Ariosta.

Alcina zdecydowanie należy do grupy fantastycznej. Główna bohaterka, czarodziejka Alcina, króluje na swojej wyspie, na którą zwabia podstępnie rycerzy, rozkochuje ich w sobie, po czym – znudzona – zamienia ich w dzikie zwierzęta. Do dworu Alciny należy jej siostra Morgana i zakochany w niej rycerz Oronte, a także młokos Oberto, którego ojciec jest jedną z licznych ofiar czarownicy. No i oczywiście przystojny rycerz Ruggiero, aktualny kochanek Alciny.

Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy na wyspę przybywa w męskim przebraniu Bradamante, ukochana Ruggiera, wraz z opiekującym się nią czarodziejem Melissem, jego byłym mentorem. Chcąc przeniknąć na dwór czarownicy, Bradamante – podająca się za Riccarda – nawiązuje romans z Morganą, wywołując tym zazdrość Oronte. To staje się katalizatorem wypadków – Oronte prowokuje zazdrość Ruggiera, sugerując mu romans Alciny z fałszywym Riccardem, w międzyczasie Melisso zdejmuje czar z rycerza, a Bradamante ujawnia swoją prawdziwą tożsamość. Po krótkich rozterkach Ruggiero wraca w objęcia Bradamante, porzucona czarodziejka rozpacza, jednak jej nadzwyczajne moce zawodzą i szczęśliwym kochankom udaje się wyzwolić z okowów magii poprzednie ofiary Alciny. Miłość triumfuje, a upokorzone czarownice pozostają na wyspie w swoim upadłym i opustoszałym królestwie.

Czarodziejska kraina Alciny – w tle projekcje Sylwestra Łuczaka; fot Kinga Karpati (próba generalna)

Cały ten czarodziejski sztafaż ukrywa prawdziwy i autentyczny dramat, który przeżywa bohaterka opery – piękna, uwielbiana i manipulująca mężczyznami kobieta-modliszka, która jednak – zakochując się – traci swoje „moce”, a ten, którego kocha autentyczną i głęboką miłością, wybiera inną. Dramat – dodajmy – niezwykle przejmująco i prawdziwie opowiedziany zupełnie niewiarygodną muzyką Haendla.

Alcina należy do często wystawianych oper Heandla, jest też swoistą, operową lista przebojów – większość arii jest bardzo znana i chętnie wykonywana na koncertach, dają bowiem wykonawcom możliwość prawdziwych wokalnych popisów. Słynna aria Ah! mio cor, wyrażająca rozpacz Alciny dowiadującej się o zdradzie kochanka, to absolutnie mistrzowska – zarówno głosowo, jak i interpretacyjnie – popisowa aria, a którą mierzą się najsłynniejsze śpiewaczki. Równie słynne pożegnanie wyspy przez Ruggiera, czyli Verdi prati, wręcz obrosło legendą – podobno Carestini, pierwotny Ruggiero, uważał tę arię za zbyt prostą i odmówił jej wykonania; zmuszony przez Haendla – bisował kilkakrotnie podczas każdego przedstawienia. A i inne postaci obdarzył kompozytor efektownymi ariami i właściwie każdy z wykonawców opery ma możliwość popisu przed publicznością.

Czarodziejski sztafaż Alciny – w moim odczuciu – bardziej tej operze szkodzi niż pomaga. Sposoby nań bywają różne. Niektórzy reżyserzy traktują go jak pole do snucia bajkowej przypowieści, inni wybierają interpretację psychologiczną, odzierając operę z fantastycznego entourage i pozwalając wybrzmieć w pełni jej psychologicznej prawdzie. Jacek Tyski – reżyser przedstawienia, którego premiera odbyła się 14 września 2018 roku w Małej Warszawie w ramach IV Festiwalu Oper Barokowych Dramma per Musica – przyjął pierwszą z tych interpretacji, pozwalając zdolnemu specjaliście od projekcji multimedialnych Sylwestrowi Łuczakowi – „wyczarować” na scenie magiczne królestwo Alciny. Malownicza zieleń, tryskające fontanny, rzeźby i poruszane wiatrem liście były naprawdę jak żywe. Jednak fryzury i kostiumy Marty Fiedler (jemioła na głowie Alciny?) i niektóre zachowania postaci na scenie – chwilami ocierające się o groteskę – miały w zamyśle reżysera zaznaczyć dystans do przyjętej konwencji. Temu dystansowi sprzyjało też miejsce – sala koncertowa dawne Fabryki Trzciny, obecnie Mała Warszawa na warszawskiej Pradze – niezwykłe, postindustrialne wnętrze o specyficznym i… magicznym klimacie.

Jacek Tyski jest znanym tancerzem i choreografem, stąd ruch taneczny odgrywa w przedstawieniu ogromną rolę. Niesie też w sobie czytelne treści. Początkowym, szczęśliwym chwilom miłosnych uniesień Alciny i Ruggiera towarzyszą radosne, pełne wdzięku baletowe popisy, które jednak w chwilach rozpaczy i skarg porzuconej bohaterki zamieniają się taniec charakterystyczny, dramatyczny i mroczny, a nawet groźny. Ten element przedstawienia został znakomicie przemyślany i wykorzystany.

Alcina i Ruggiero; fot Kinga Karpati (próba generalna)

Obsada wokalna przedstawienia przygotowanego jako główny punkt festiwalowego programu to spełnienie marzeń miłośników opery barokowej. W roli tytułowej wystąpiła Olga Pasiecznik, sopran, którego klasy reklamować nie trzeba. Pasiecznik śpiewała już w Alcinie za granicami Polski, jednak do tej pory kreowała Morganę. Podobno rola Alciny była jej marzeniem. I trudno się dziwić – w repertuarze Haendlowskim to niemal numer jeden. Pasiecznik nie miała żadnego problemu z techniczną stroną tej partii, włożyła też wiele emocji w interpretację roli, zwłaszcza jej dramatycznych aspektów. Jej Ah! mio cor było tragiczne i przejmujące, tak jak powinno, choć na mnie niezapomniane wrażenia zrobiła inna ze znanych partii – Ombre pallide – zdradzona Alcina wzywa posłuszne do tej pory duchy, które jednak zawodzą i odmawiają pomocy. Świadomość nieuchronnej klęski wpisana przez kompozytora w tę niezwykłą arię wymaga od śpiewaczki zupełnie specjalnych środków wyrazu, a Pasiecznik potrafiła oddać rozpacz i porażkę swojej bohaterki z rozdzierającą ekspresją.

Partnerką Pasiecznik w roli Ruggiera była w tym spektaklu Anna Radziejewska, jak zwykle znakomita w „męskim” wydaniu. Widziałam ją do tej pory jako tytułowego Juliusza Cezara w operze Haendla wystawionej w WOK i jako Farnace w ubiegłorocznej premierze opery Vivaldiego, przypomnianej niedawno w wersji koncertowej. Ruggiero nie jest typem silnego bohatera, to młodzieniec bezwolny i łatwo ulegający manipulacjom walczących o niego silnych kobiet. Po chwilowych rozterkach – jedna z najpiękniejszych arii opery Mi luisinga! – nie bez żalu żegna się ze światem Alciny (wspomniane Verdi prati), a podpuszczony przez Bradamante, popada nawet w bojowy nastrój – inny przebój opery, Sta nell’Ircana, słynna popisowa aria myśliwska, podobno napisana na wyraźne żądanie Carestiniego. W każdej z tych arii Anna Radziejewska jest mistrzynią głosu i nastroju. Znakomicie oddaje ewolucję nieco samolubnego i pyszałkowatego młodzieńca i perypetie jego zmieniających się uczuć i nastrojów. Bezwolność bohatera podkreślił reżyser także ruchem scenicznym, choć znalazł na nią właściwie tylko jedną receptę – wszyscy ciągle popychają Ruggiera na scenie! To w końcu staje się męczące.

Dwójce głównych protagonistów towarzyszy całe grono postaci dalszego planu. Każda z nich ma na scenie swoje pięć minut i przynajmniej jedna arię, a niekiedy kilka, zapadającą w pamięć. Bradamante, kreowana przez Joannę Krasuską-Motulewicz, to postać walcząca i zwyciężająca. Podejrzewam, że Haendel jej nie lubił, dlatego to Alcinę obdarzył większością najpiękniejszych, lirycznych arii. Obie arie Bradamante za to – E gelosia i Vorrei vendicarmi – są partiami popisowymi (di bravura), zwłaszcza ta ostatnia, która na dokładkę została wykonana w zawrotnym tempie, co wymaga od śpiewaka specjalnych umiejętności oddechowych. Z tym Krasuska-Motulewicz miała na scenie małe kłopoty – jednak wybrnęła z nich obronną ręką i jej kreacja sceniczna i głosowa postaci była świetna.

Zupełnie inną postacią jest za to Morgana, siostra i wspólniczka głównej bohaterki. Olga Siemieńczuk stworzyła postać nieco kabaretowej kokietki, całej na różowo, kręcącej loki, i dopiero w słynnej arii Credeta al mio dolor, w której błaga Oronte o przebaczenie zdrady, pokazuje prawdziwie dramatyczny pazur. To partia trudna, bardzo wysoka, stwarzająca śpiewaczce możliwości popisu koloraturą. Siemieńczuk wyszła z tych zmagań zwycięsko, choć śpiew u boku Olgi Pasiecznik, która już interpretowała tę rolę, był zapewne dla młodej sopranistki sporym obciążeniem.

Partie męskie w Alcinie to tenorowa rola Oronte i basowa – Melisso. Tego pierwszego kreował Karol Kozłowski i choć głosowo jakoś radził sobie, to interpretacja w kierunku groteskowym, a nawet chwilami infantylnym – te podskoki na scenie! – była przesadzona. Mam nadzieję, że podczas przedstawienia Alciny w wersji koncertowej bardziej skupi się na interpretacji głosowej.

Melisso Artura Jandy został również pomyślany jako nieco groteskowy towarzysz ze zwisającym na twarzy lokiem i w zabawnie cyrkowym kostiumie. Janda wykonał tylko jedną znaczącą arię Pensa a chi geme, ale została ona zinterpretowana znakomicie. To zresztą chyba najlepszy w tej chwili na naszych scenach bas specjalizujący się repertuarze barokowym.

I wreszcie – last but not leastJoanna Lalek jako chłopięcy, zagubiony Oberto – nawet tej marginalnej dla akcji postaci pozwala kompozytor na głosowy popis! Lalek wykonała wszystkie trzy arie Oberta bezbłędnie i wybiła się na znaczącą postać spektaklu.

Osobne słowo należy się orkiestrze Royal Baroque Ensemble kierowanej od klawesynu przez Liliannę Stawarz. Zespół spisał się znakomicie! Wykonanie było w moim odbiorze bezbłędne, partie orkiestrowe, także te taneczne, lekkie i dynamiczne, basso continuo i instrumenty solowe, zwłaszcza towarzyszące ariom, wspaniale podane (przepiękna wiolonczela!). Podziwiałam dyrygentkę za żelazną kondycję – spektakl, mimo niewielkich skrótów, trwał pełne cztery godziny!

Wspomniałam o istotnej roli tancerzy. Cała szóstka intensywnie brała udział w spektaklu, a ułożona przez reżysera choreografia stanowiła bardzo istotny element przedstawienia. Chór Collegium Musicum UW, który wystąpił epizodycznie na otwarciu i na zakończenie, śpiewał jakieś partie kompletnie mi nieznane – czyżby istniały różne wersję melodyczne tych chórów?

Zasłużone owacje po premierze; fot. IR

Podsumowanie jest równie trudne, jak pogodzenie się z nieuchronnym końcem spektaklu i opuszczenie widowni. Wolałabym zostać w magicznej krainie Alciny znacznie dłużej! Na szczęście jest jeszcze szansa na wersję koncertową, zaplanowaną na 19 września jako mocny finał Festiwalu. A potem trzeba będzie czekać cały rok???!!!

PS. Wersje koncertową przeniesiono na 12 listopada. Dzięki temu jesień nie będzie już tak ponura!

Alcina – inscenizacje, wykonania

2018, 14, 15 września – Festiwal Oper Barokowych, Mała Warszawa (d. Fabryka Trzciny) w Warszawie

Kierownictwo muzyczne – Lilianna Stawarz
Reżyseria i choreografia – Jacek Tyski
Kostiumy – Marta Fiedler
Światła – Krzysztof Wójcik
Multimedia – Sylwester Łuczak

Wykonawcy:
Alcina (sopran) – Olga Pasiecznik
Ruggiero (mezzosopran) – Anna Radziejewska
Morgana (sopran) – Olga Siemieńczuk
Bradamante (mezzosopran) – Joanna Krasuska-Motulewicz
Melisso (bas) – Artur Janda
Oronte (tenor) – Karol Kozłowski
Oberto (mezzosopran) – Joanna Lalek

Tancerze: Martyna Dobosz, Emilia Wacholska, Carlos Martin-Perez, Marcin Krajewski, Bartosz Zyśk, Jennifer Rivera
Chór Collegium Musicum UW

Royal Baroque Ensemble pod dyr. Lilianny Stawarz:
Skrzypce barokowe: Grzegorz Lalek (koncertmistrz), Ludmiła Piestrak, Kamila Guz, Marcin Sochan, Alicja Sierpińska
Altówki barokowe: Marcin Stefaniuk, Małgorzata Feldgebel
Wiolonczele barokowe: Maciej Łukaszuk, Jakub Kościukiewicz
Kontrabas barokowy: Grzegorz Zimak
Chitarrone: Henryk Kasperczak
Fagot barokowy: Szymon Józefowski
Oboje barokowe: Magda Karolak, Agnieszka Mazur
Flety proste: Marek Nahajowski, Paweł Iwaszkiewicz
Klawesyn: Lilianna Stawarz

Relacja

 

2011, 7 października – Festiwal Opera Rara, Filharmonia im. K. Szymanowskiego, Kraków

Wersja koncertowa

Wykonawcy:
Inga Kalna (sopran) – Alcina
Veronica Cangemi (sopran) – Morgana
Ann Hallenberg (alt) – Ruggiero
Romina Basso (alt) – Bradamante
Jolanta Kowalska (sopran) – Oberto
Emiliano Gonzalez Toro (tenor) – Oronte
Luca Tittoto (bas) – Melisso

Capella Cracoviensis Vocal Ensemble, Jan Tomasz Adamus – przygotowanie chóru
Les Musiciens du Louvre-Grenoble, dyr. Marc Minkowski

 

Aci, Galatea e Polifemo – inscenizacje

2019, 14-15 września – V Festiwal oper Barokowych Dramma per Musica, Mała Warszawa w Warszawie

Kierownictwo muzyczne – Krzysztof Garstka
Reżyseria, scenografia i reżyseria multimedialna –
Bożena Bujnicka
Multimedia –
Piotr Majewski, Kamil Krępski

Wystąpili:
Galatea – Magdalena Pluta
Aci –
Dagmara Barna
Polifemo –
Łukasz Konieczny

Epizodyści: Izabela Budzinowska, Krzysztof Bujnicki, Małgorzata Ładzińska, Ignacy Maciejewski, Wojciech Sztyk

Gradus ed Parnassum:
I skrzypce –Michał Piotrowski, Aleksandra Brzóskowska, Alucja Sierpinska
II skrzypce – Joanna Gręziak, Małgorzata Góraj, Anna Małecka
altówki – Katarzyna Rymuza, Marcin Stefaniuk
wiolonczele – Katarzyna Szewczykowska, Katarzyna Cichoń
kontrabas – Grzegorz Zimak
fagot – Szymon Józefowski
chitarrone – Filip Zieliński
obój – Agnieszka Mazur
flet prosty – Marek Nahajowski
trąbki naturalne – Tomasz Ślusarczyk, Michał Tyrański
klawesyn i dyr. Krzysztof Garstka

Druga od lewej Magdalena Pluta, obok Dagmara Barna i Łukasz Konieczny; fot. IR

Relacja

 

 

2018, 10 września – IV Festiwal oper Barokowych Dramma per Musica, Studio Koncertowe Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego w Warszawie
Wersja koncertowa dwuaktowa

Wystąpili:
Galatea – Magdalena Pluta
Aci –
Dagmara Barna
Polifemo –
Patryk Rymanowski

Gradus ed Parnassum:
skrzypce barokowe – Joanna Gręziak, Michał Piotrowski, Małgorzata Góraj, Anna Wcisło, Aleksandra Kwiatkowska, Aleksandra Brzóskowska
altówki barokowe – Natalia Reichert, Katarzyna Litwiniuk
wiolonczela barokowa – Maciej Łukaszuk, Maria Piotrowska
kontrabas barokowy – Grzegorz Zimak
chitarrone – Filip Zieliński
obój barokowy – Magda Karolak
trąbki naturalne – Tomasz Ślusarczyk, Michał tyrański
flet prosty – Marek Nahajowski
fagot barokowy – Szymon Józefowski
klawesyn i dyr. Krzysztof Garstka

 

Soliści i orkiestra Gradus ad Parnassum; fot. IR

Relacja 

 

Samson pokonany, Samson zwycięski

Georg Friedrich Haendel, Samson HWV 57
Centrum Kongresowe ICE, Kraków
8.07.2018

Wykonawcy
Samson (tenor) – Juan Sancho
Dalila, żona Samsona, Izraelitka (sopran) – Heidi Stober
Micah, przyjaciel Samsona (kontratenor) – Jakub Józef Orliński
Manoah, ojciec Samsona, Harapha, siłacz filistyński – Lisandro Abadie
Chór Capelli Cracoviensis
Capella Cracoviensis
dyr. Jan Tomasz Adamus

Przyznam od razu, że oratoria to nie jest ta część twórczości Haendla, która kocham najbardziej. Jednak kiedy na tegorocznych Misteriach Paschaliach pokazano pieczołowicie przygotowanego przez Johna Butta Haendlowskiego Samsona, musiałam go zobaczyć. Zwłaszcza że koncert był transmitowany przez telewizję Mezzo, co świadczy o prestiżu tego wykonania.

W najśmielszych snach jednak nie przypuszczałam, że zaledwie po trzech miesiącach będę miała okazję usłyszeć Samsona po raz kolejny, a tym razem z materią oratorium zmierzy się grupa wykonawców – soliści, chór i orkiestra Capelli Cracoviensis – pod kierunkiem Jana Tomasz Adamusa. Koncert miała z założenia skromniejsza obsadę i nie był tak szumnie zapowiadany, w gronie miłośników Haendla cieszył się jednak nie mniejszym zainteresowaniem. I trzeb a przyznać, że spełnił większość pokładanych w nim nadziei.

Samson w ICE; fot. CC

Skromniejsza obsada to grupa zaledwie czterech solistów (w kwietniu śpiewało ośmiu!). Miało to oczywiście konsekwencje – część z nich musiała wykonać dwie role, do mniejszych epizodów dobrano głosy spośród chórzystów.

Główną gwiazdą tego koncertu był bez wątpienia Juan Sancho. Był Samsonem znakomitym, pełnym pasji, emocji z początku tłumionych, później wybuchających silnie, aż po końcową determinację i poświęcenie. Wszystkie te niuanse zostały podane bezbłędnie, a Juan Sancho w moim osobistym rankingu przechodzi z szufladki „niezły tenor” do szufladki „tenor świetny”. Poza wszystkim przyćmił w moim odbiorze kompletnie Jamesa Waya, który kreował Samsona w poprzedniej wersji.

Juan Sancho jako Samson; fot. CC

Drugą z żywiołowo odbieranych gwiazd był z pewnością Jakub Józef Orliński. Ten młody kontratenor o ciepłej, stosunkowo niskiej barwie głosu był do roli Micaha wprost wymarzony. Głosowo bezbłędnie, interpretacyjnie świetny, wyróżniał się zwłaszcza w recytatywach i ariach lirycznych, w których jego muzyczna wrażliwość i subtelność robiła największe wrażenie (Then long eternity shall greet your bliss, The Holy One of Israel be thy guide). Co ciekawe – zarówno w pierwszym składzie wykonawców, jak podczas poprzedniego koncertu tę rolę kreowały kobiety (Caitlin Hulcup, mezzosopranistka o pięknej, głębokiej barwie głosu była zresztą jednym z mocniejszych punktów kwietniowego wykonania). Jednak obsadzenie w tej partii kontratenora, zwłaszcza wykonawcę o takiej wrażliwości jak Orliński, było świetnym posunięciem.

Jakub Józef Orliński jako Micah; fot. CC

Mniej superlatywów zbiorą ode mnie pozostali. Heidi Stober to świetny, ekspresyjny sopran dramatyczny i w ariach wymagających dramatyzmu jej rozwibrowany głos dobrze się sprawdzał. Jednak w pierwszej połowie drugiego aktu, gdy Dalila odwiedza Samsona w więzieniu i próbuje go powtórnie uwieść – brakowało mi w jej śpiewie lekkości i kokieterii, którą tak świetnie odegrała w kwietniu Eleanor Dennis. Jej odrzucenie przez Samsona nie wydało dzięki temu aż tak dziwaczne… Choć trzeba przyznać, że duet Dalili i jej filistyńskiej służącej, której partię wykonała jedna z sopranistek chóru (My faith and truth, o Samson, prove), było uderzająco pięknym fragmentem koncertu, jednym z nielicznych nagrodzonych prze widownię natychmiastową owacją.

Podwójna rolę dźwigał też bas Lisandro Abadie – w pierwszym i trzecim akcie śpiewał partię ojca Samsona, Manoaha, w drugim – bufoniastego filistyńskiego siłacza Harapha. Wbrew oczekiwaniom lepszy był w tej pierwszej, lirycznej, nieco słabszy w drugiej, pozornie łatwiejszej. Być może zawiodła go vis comica – Harpha jest postacią przerysowaną i stwarza możliwości grania na nieco groteskowej nucie (aria Honour and arms scorn such a foe).

Soliści w komplecie, w głego Jan Tomasz Adamus; fot. CC

Chór Capelli został ustawiony prze Adamusa w porządku „mieszanym”, co z jednaj strony dawał równowagę głosów w chórze, z drugiej jednak – mam wrażenie – osłabiało siłę partii chóralnych, tak istotnych w tym oratorium. Na szczęście „bitwa na bogów” pomiędzy Izraelitami i Filistynami w finale drugiego aktu (To song and dance we give the day vs. Fix’d in his everlasting seat) wypadła wystarczająco okazale!

Capella Cracoviensis to obecnie orkiestra światowego formatu – w grze instrumentalistów pod batutą Jana Tomasza Adamusa nie znajduję słabych punktów, nawet blachy „dały radę”.

Kolejne wysłuchanie Haendlowskiego Samsona potwierdziło moje refleksje, które obszernie opisałam po kwietniowym koncercie. Akt pierwszy nadal uważam za nudny (choć tym razem zasnęłam tylko raz), akt drugi za fantastyczny, stricte operowy, pełen ekspresji i nieoczekiwanych zwrotów akcji, akt trzeci jest dramatycznym i patetycznym podsumowaniem całości. Cudownie było pogrążyć się ponownie w trzygodzinnej Haendlowskiej uczcie!

Faramondo

Faramondo HWV 39

dramma per musica w trzech aktach
muzyka Georg Friedrich Haendel
libretto wg Apostolo Zena na podstawie Faramonda Gauthiera de Costes de La Calprenède
premiera w King’s Theatre na Haymarket w Londynie, 3 stycznia 1738

Premierowa obsada
Faramondo (sopran-kastrat) – Gaetano Majorano, zwany Caffarelli
Clotilda (sopran) – Elisabeth Duparc, zwana La Francesina
Rosimonda (alt) – Maria Antonia Marchesini, zwana La Lucchesina
Gustavo (bas) – Antonio Montagnana
Adolfo (sopran) – Margherita Chimenti, zwana La Drogherina
Gernando (alt) – Antonia Merighi
Teobaldo (bas) – Antonio Lottini
Childerico (sopran chłopięcy) – William Savage

Akt I

Król Cymbrów Gustavo opłakuje śmierć swego starszego syna Sveno, który zginął z reki króla Franków Faramonda. Każdemu, kto przyniesie królowi głowę zabójcy, przypadnie ręka królewskiej córki Rosimondy. Generał Teobaldo przyprowadza przed oblicze władcy pojmaną siostrę Faramonda Clotildę, która robi wielkie wrażenie na królu (Viva si, che nel mio seno) i w której zakochuje się również młodszy syn króla Adolfo (Chi ben ama). Tymczasem Faramondo zdobywa zamek królewski, w którym spotyka Rosimondę , która oskarża go o śmierć brata (Vanne, che più ti miro) i zakochuje się w niej (Rival ti sono). Szwabski król Gernando, sojusznik Faramonda, również kocha Rosimondę i planuje zabójstwo rywala (Voglio che mora, si). Faramondo uwalnia Rosimondę i wyznaje jej uczucie (Si tornerò a morir). Rosimonda przeżywa rozterki (Sento che un giusto sdegno). Faramondo wpada w pułapkę króla Gustava, jego śmierci zapobiega Adolfo na prośbę Clotildy (Mi parte lieta), za co zostaje wygnany przez ojca. Faramondo odchodzi, marząc o Rosimondzie (Sebben mi lusinga).

Akt II

Gernando oferuje królowi sojusz przeciw Faramondo w zamian za rękę Rosimondy. Ta jednak odrzuca zaloty Gernanda (Sì, l’intendesti, sì). Adolfo wstawia się zza Faramondem (Se a’piedi tuoi morro) i zostaje uwięziony przez ojca (Sol la brama di vendetta). Clotilda wstawia się za bratem i kochankiem – król proponuje uwolnienie Adolfa w zamian za jej względy, ona jednak odrzuca jego zaloty. Gernando chce zabić uwięzionego Faramonda (Nella terra, in ciel, nell’onda), jednak zakochana Rosimonda uwalnia Franka, dając mu nadzieje na odwzajemnienie uczuć (duetto: Vado e vivo con la speranza).

Alt III

Clotilda i Adolfo maja umrzeć z reki króla Gustava (duetto: Caro, cara, tu m’accendi), Gernando zaś chce zaatakować jego pałac (Così suole a rio vicina). Gernando porywa Rosimondę, król wówczas uwalnia Adolfa i wysyła go do walki ze zdrajcą (Se ria procella). Teobaldo sprzymierza się z Gernando i zdradza swego króla, jednak Adolfo i Faramondo przybywają na ratunek. Gustavo nie chce zawdzięczać wolności znienawidzonemu wrogowi, musi też – wedle przysięgi – pomścić śmierć starszego syna. Trwają przygotowania do egzekucji Faramonda. Rosimonda chce zginąć razem z ukochanym (Sappi, crudel, ch’io t’amo). Jednak Teobaldo przed śmiercią ujawnia prawdę na temat Svena – był jego własnym synem. Król jest zwolniony z przysięgi. Obie zakochane pary mogą się połączyć (Virtù, che rende).

Wykonania w Polsce

 

 

Ezio

Ezio HWV 29

dramma per musica w trzech aktach
muzyka Georg Friedrich Haendel
libretto wg Pietra Metastasia
premiera w King’s Theatre na Haymarket w Londynie, 15 stycznia 1732

Premierowa obsada
Ezio (alt-kastrat) – Senesino
Fluvia (sopran) – Anna Strade del Pò
Valentianiano (alt) – Anna Bagnolesi
Onoria (alt) – Francesca Bertolli
Massimo (tenor) – Giovanni Battista Pinacci
Varo (bas) – Antonio Montagnana

Akt I

Ezio powraca do Rzymu po zwycięstwie nad Atyllą. Cesarz Valentianiano jest zazdosny o jego zwycięstwo (Se tu la reggi). Młody cesarz pała żądzą do córki swego powiernika Massimo, ona jednak kocha z wzajemnością Ezia. Nie wie jednak, że jest narzędziem w reku żądnego władzy ojca. Massimo pragnie skłócić z sobą obu rywali do ręki córki i wyjawia przed Eziem zaloty cesarza. Ezio jest wierny Fluvii (Pensa o serbarmi). Fluvię oburzają intrygi ojca, jest jednak wobec niego lojalna (Caro padre). Massimo pała żądzą władzy (Il nocchier chi si figura).

Tymczasem siostra cesarza Onoria darzy Ezia silnym uczuciem (Quanto mai felice siete). Massimo podsyca nieufność cesarza wobec bohatera (Se povero il ruscello). Cesarz oddaje Ezio rękę swojej siostry, ten jednak dowiaduje się o zaletach Valentianiana wobec Fluvii i szleje z zazdrości (Se fedele mi brama). Fluvia wierzy w swoją pomyślność (Finchè un zeffiro).

Akt II

Massimo organizuje zamach na cesarza, rzucając podejrzenie na Ezia. Fluvia grozi ojcu, że go wyda, czym wzbudza jego gniew (Va, dal furor portata). Fluvia przeżywa rozterki (accompagnato: Che fò?). Ezio poddaje się aresztowaniu (Recagli quell’acciaro). Dowódca pretorianów Varo nakłania Fluvię, by poślubiła cesarza i uratowała w ten sposób Ezia. Fluvia odmawia (Quel finger affetto). Varo jest tym rozczarowany (Nasce al bosco). Fluvia cierpi w bezsilności, wyznaje jednak Ezio swoje uczucia (La mia constanza). Ezio jest gotów złożyć życie w ofierze (Ecco alle mie catene).

Alt III

Onoria chce wydobyć od Ezia imię zamachowca, ten jednak nie chce wydać ojca ukochanej (Guarda patria). Onoria wstawia się za Eziem u brata (Peni tu per un’ingrata). Cesarz rozkazuje Varo zabicie Ezia, bohatera zaś pozornie uwalnia i oddaje mu rękę Fluvii. Nieświadom podstępu Ezio dziękuje władcy (Se la mia vita). Varo powiadamia cesarza, że wykonał rozkaz. Onoria uświadamia bratu, kto był prawdziwym zdrajcą. Zdesperowana Fluvia bierze winę na siebie (Misera, dove son?Ah, non sen io che parlo). Massimo atakuje pałac cesarski, zostaje jednak pokonany przez Varo i Ezia, którego pretorianin nie zabił (Già risonar). Cesarz przebacza wszystkim i oddaje Ezia (Stringo al fine) ukochanej Fluvii (Sulle sponde).

Wykonania w Polsce

 

 

Juda Maccabaeus

Judas Maccabaeus HWV 63

oratorium w trzech aktach
muzyka Georg Friedrich Haendel
libretto Thomas Morell
premiera w Royal Theatre w Covent Garden w Londynie, 6 marca 1747

Premierowa obsada
Juda (tenor) – John Beard
Izraelitka (sopran) – Elisabetta de Gambarini
Izraelita (mezzosopran) – Caterina Galli
Szymon, Eupolemus (bas) – Henry Reinhold

Akt I

Izraelici opłakują śmierć swego przywódcy Mattatiasza. Simon, syn Mattatiasza wzywa lud do broni (Arm, arm, ye brave) i ogłasza nowym liderem swego brata Judę Machabeusza. Ten obiecuje ludowi wolność i opiekę Jahwe.

Akt II

Izraelici świętują zwycięstwo. Król Antioch wysyła przeciw Izraelito armię pod dowództwem generała Gorgiasza. Izraelici są przerażeni (Ah, wrethed Israel!). Juda mobilizuje lud (Soun the alarm), wzywając do obalenia fałszywych bogów i pogańskich ołtarzy.

Akt III

Do świątyni w pobliżu Jerozolimy nadchodzi wieść o zwycięstwie Judy, a sam bohater wraca triumfalnie do Jerozolimy (See, the conqu’ring Hero comes!) Z Rzymu powraca ambasador Eupolemus, zapewniając, że Judea zawrze sojusz z Rzymem. Izraelici radują się pokojem i pomyślnością (O lovely peace).

Hercules – inscenizacje

Georg Friedrich Haendel, Hercules, HWV 60

Hercules; fot.Hans Jorg Michel

XXV Bydgoski Festiwal Operowy – 5.05.2018
Opera Nova, Bydgoszcz

Kierownictwo muzyczne – Berhard Frock
Reżyseria, scenografia, kostiumy – Nigel Lowery

Wykonacy:
Hercules (bas) – Thomas Berau
Dejanira (mezzosopran) – Mary-Ellen Nesi
Iole (sopran) – Cornelia Zink
Hyllus ( tenor) – David Lee
Lichas (alt) – Anna Hybiner
Kapłan – Philipp Alexander Mehr
Chór i orkiestra National Theater Mannheim, dyr. Bernhard Forck

Relacja

Hercules

Hercules HWV 60

Drama per musica (oratorium) w trzech aktach

muzyka Georg Friedrich Haendel
libretto Thomas Broughton według Sofoklesa i Owidiusza

premiera w King’s Theatre na Haymarket w Londynie, 5 stycznia 1745

Premierowa obsada
Hercules (bas) – Henry Reinhold
Dejanira (mezzosopran) – Anastasia Robinson
Iole (sopran) – Elisabeth Dupare „La Fracesina”
Hyllus ( tenor) – John Beard
Lichas (alt) – Susannah Maria Cibber

Akt I

W tessalskim pałacu królewskim Dejanira czeka na powrót Herkulesa z wojny w Ochalii. Lichas, powiernik królowej, modli się za Herkulesa (No longer, Fate), a sama Dejanira tęskni i jest pełna niepokoju (Thew world, when day’s career). Hyllus, syn bohatera, przekazuje słowa wyroczni o zbliżającej się śmierci Herkulesa (Eager to know – I feel, I feel), co porusza Dejanirę (There in myrtle shades). Syn postanawia wyruszyć na poszukiwanie ojca (Where congealed), poddani podziwiają jego przywiązanie (O filial piety). Jednak do zgromadzonych dochodzi nowina o zwycięstwie Herkulesa, co wzbudza radość Dejaniry (Begone, my fears). W triumfalnym marszu nadchodzi Herkules. Razem z bohaterem przybywa jego branka, córka króla Ochalii Iole. Jej uroda wywiera ogromne wrażenie na Hyllasie. Herkulesie postanawia ją uwolnić, jednak to nie umniejsza rozpaczy księżniczki po śmierci ojca (My father!). Hercules obiecuje żonie, że porzuci wojenne przygody i pozostanie przy niej (The god of battle).

Akt II

Iole jest przedmiotem zazdrości Dejaniry (When beauty). Księżniczka czuje się oskarżana niesprawiedliwie i stara się wykazać Dejanirze niebezpieczeństwa zazdrości (Ah, think what ills). Zgromadzeni są zaniepokojeni stanem królowej (Jelousy!). Hyllus zakochał się w Iole (From celestial seat). Dejanira wszczyna kłótnię z Herkulesem, który odrzuca jej oskarżenia, kpiąc z niego (Alcides’s name – Resign thy club) i spalając się w zazdrości (Cease, ruler of the day). W końcu przypomina sobie o koszuli splamionej krwią zabitego przez Herkulesa centaura Nessusa, która według jego słów wznieci na powrót uczucie bohatera do żony. Dejanira wysyła Lichasa z koszulą dla Herkulesa, sama zaś jedna się z Iole (duet: Joys of freedom). Chór cieszy się z pojednania (Love and Hymen).

Akt III

Lichas relacjonuje poddanym straszliwy los Herkulesa, który umiera z reki własnej żony (As the hero stood – O scene of unexapled woe). Hercules kona w męczarniach (O Jove! What land is this!). Dejanirę prześladują furie (Where shall I fly?). Iole rozpacza po śmierci bohatera (My brest with tender pity swells). Według słów kapłana Herkules zasiada na Olimpie, Jowisz zaś nakazuje Hyllasowi poślubić Iole. Ten wyrok oboje przyjmują chętnie (duet: O prince, whose virtues). W finale chór sławi herosa (To him your grateful).

Wykonania

Relacje